Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/228

Ta strona została skorygowana.

Nie wiem w jaki sposób, ja, tak nieśmiały, zbliżyłem się z panem Gros. (Fresk opadł w tem miejscu, ale byłbym jedynie płaskim romansopisarzem, jak don Rugiero Caetani, gdybym starał się go uzupełnić. Aluzja do fresków Campo Santo w Pizie, w ich stanie obecnym).
Bez świadomości jak się tam dostałem, widzę się w małej izdebce Grosa, w dzielnicy najstarszej i najbiedniejszej w mieście. Była wąska i długa ulica, wciśnięta między górę a rzekę. Nie wszedłem sam do tej izdebki, ale kto był moim towarzyszem nauk? Czy Cheminade? Na tym punkcie zupełne zapomnienie, cała uwaga duszy skupiła się widać na Grosie. (Ten wielki człowiek umarł od tak dawna, że mogę go pisać bez pan).
Był to młody człowiek o włosach ciemno-blond, bardzo żywy ale bardzo otyły; mógł mieć dwadzieścia pięć lub sześć lat, włosy miał bardzo kręcące się i dość długie, ubrany był w surdut. Powiedział nam:
„Obywatele, od czego zaczniemy? Trzebaby wiedzieć, co już umiecie.
— Umiemy zrównania drugiego stopnia“.
Jako rozsądny człowiek, zaczął z nami przerabiać te zrównania, to znaczy tworzenie kwadrata z a + b, naprzykład, które kazał nam podnieść do drugiej potęgi: a² + 2ab + b², przypuszczenie że pierwszy człon zrównania był początkiem kwadratu etc.
Niebo się nam otwarło, przynajmniej mnie. Widziałem nareszcie przyczynę rzeczy; to już nie była recepta aptekarska spadła z nieba na rozwiązywanie zrównań.
Odczuwałem żywą przyjemność, podobną tej, jaką daje czytanie pasjonującego romansu. Trzeba przyznać, że wszystko co nam Gros mówił o zrównaniach drugiego stopnia znajdowało się mmiejwięcej w nikczemnym Bezout, ale tam nasze oko nie raczyło tego widzieć. To było wyłożone tak płasko, że nie siliłem się nawet zwrócić na to uwagi.
Na trzeciej czy czwartej lekcji przeszliśmy do zrównań trze-