Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/235

Ta strona została skorygowana.

Pan Rebuffel przychodził codziennie spędzić kwadrans ze swoją żoną i córką Adelą; pozatem żył przy ulicy Saint-Denis w swoim domu handlowym, z panną Barberen, swoją wspólniczką i kochanką, dziewczyną energiczną, pospolitą, mającą jakieś trzydzieści lub trzydzieści pięć lat, która wyglądała mocno na to że robi sceny i przyprawia rogi swemu kochankowi i że go dobrze trzyma za łeb.
Zacny pan Rebuffel przyjął mnie szczerze i serdecznie, gdy stary pan Daru przyjął mnie frazesami o przyjaźni i życzliwości dla mego dziadka, frazesami które mi ściskały serce i zamykały usta.
Pan Daru był to duży i dość piękny starzec z wielkim nosem (rzecz dość rzadka w Delfinacie); jedno oko miał trochę kose i minę dość fałszywą. Koło niego staruszka, cała pomarszczona, typowa prowincjałka; to była jego żona. Ożenił się z nią niegdyś dla jej majątku; pozatem nie śmiała ani pary z ust puścić przy nim.
Pani Daru była w gruncie dobra i bardzo grzeczna, z minką pełną godności, w sam raz dla podprefektowej na prowincji. Pozatem nie spotkałem istoty, któraby bardziej była pozbawiona świętego ognia. Nic w świecie nie zdołałoby poruszyć tej duszy dla czegoś szlachetnego, wielkiego. Najbardziej samolubny rozsądek, z którego czynią sobie chlubę, zastępuje u tego rodzaju dusz możliwość i miejsce namiętnego lub szlachetnego porywu.
Ta atmosfera ostrożna, rozsądna, ale niezbyt miła, urobiła charakter jej starszego syna, hrabiego Daru, ministra sekretarza Stanu, który tak wielki wpływ miał na moje życie, panny Zofji, później pani de Baure, głuchej, oraz pani Le Brun, obecnie margrabiny de Graves.
Jej drugi syn, Marcjal Daru nie miał ani rozumu ani dowcipu, ale miał dobre serce; niezdolny był zrobić nikomu krzywdy.
Pani Cambon, starsza córka państwa Daru, miała może podnioślejszy charakter, ale tę ledwo że poznałem: umarła w kilka miesięcy po mojem przybyciu do Paryża.