Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/243

Ta strona została skorygowana.

tna musi mieć ścisłe wspomnienia; zresztą musi być o dwa lata starszy odemnie, urodzony około 1781.
Bez żadnego przeskoku, po chorobie, widzę się w pokoju na drugiem piętrze, w domu pana Daru, przy ulicy de Lille (albo de Bourbon, kiedy są Burboni we Francji), nr. 505. Ten pokój wychodził na cztery ogrody, był dość obszerny, trochę w kształcie poddasza.
Ten pokój bardzo mi odpowiadał. Kupiłem librę papieru, aby pisać komedje.
W tej epoce, zdaje mi się, odważyłem się iść do pana Cailhava aby kupić egzemplarz jego Sztuki komicznej, której nie mogłem dostać u żadnego księgarza. Odgrzebałem tego starego kawalera w pokoju w Luwrze, zdaje mi się. Powiedział mi, że jego książka jest źle napisana, czemu mężnie zaprzeczyłem. Musiał mnie wziąć za warjata.
Znalazłem tylko jedną myśl w tej wściekłej książce, a i ta nie była Cailhawy ale Bacona. Ale czy to nic, jedna myśl w książce? Chodzi tam o definicję śmiechu.
Moja namiętność do matematyki zostawiła mi obłędną miłość do definicyj, bez których wszystko jest mgliste.

ROZDZIAŁ XXXVIII

Ale skoro raz Sztuka komiczna znalazła się na moim stole, rozważałem poważnie tę wielką kwestję: czy mam zostać kompozytorem oper, jak Gretry, czy autorem komedyj?
Zaledwie że znalem nuty (pan Mention odpędził mnie jako niegodziwego skrzypiciela), ale powiadałem sobie: nuty są tylko sztuką zapisywania myśli; grunt to je mieć. A sądziłem, że je mam. Co zabawne, to że wierzę w to jeszcze dziś, i często martwię się, że nie wyjechałem z Paryża, aby być lokajem Paisiella w Neapolu.