w Paryżu, ale też byłoby mniej prawdy i oryginalności w moich pomysłach literackich.
Co za różnica, gdyby pan Daru lub pani Cambon byli mi powiedzieli w styczniu 1800:
„Drogi kuzynie, jeżeli chcesz mieć jakieś znaczenie w społeczeństwie, musi dwadzieścia osób mieć interes w tem, aby dobrze mówić o tobie. Wybierz sobie tedy salon, nie zaniedbaj bywać tam w każdy wtorek (jeśli taki jest dzień przyjęć) staraj się być miły, lub przynajmniej bardzo grzeczny, dla każdej z osób, które bywają w tym salonie. Będziesz czemś w świecie, będziesz miał nadzieję zdobyć uroczą kobietę, kiedy będziesz miał poparcie dwóch lub trzech salonów. Po dziesięciu latach stałości, salony te, jeżeli je wybierzesz w naszej sferze, doprowadzą cię do wszystkiego. Najważniejsze to stałość: nie opuścić żadnego wtorku“.
Oto, czego mi wiecznie brakło. Oto sens wykrzyknika pana Delecluse (z Debatów, około 1828): „Gdybyś pan miał więcej wychowania!“
Musiał widocznie ten zacny człowiek być bardzo przejęty tą prawdą, bo był wściekle zazdrosny o kilka powiedzeń, które, ku memu wielkiemu zdziwieniu, zrobiły wielki efekt, naprzykład u niego: „Bossuet, to buffon serjo“.
W 1800, rodzina Daru przebywała ulicę de Lille i szła na pierwsze piętro do pani Cardon, ex-pokojowej Marji Antoniny, bardzo radej, że ma protekcję dwóch komisarzy wojennych tak wpływowych jak pan Daru, komisarz-intendent, i Marcjal Daru, prosty komisarz. Tak tłumaczę ten stosunek dziś i źle robię; z braku doświadczenia nie mogłem sądzić o niczem w 1800. Proszę tedy czytelnika, aby nie przywiązywał wagi do tych tłumaczeń które mi się wyrywają w 1836: to jest powieść mniej lub więcej prawdopodobna, to już nie historja.
Byłem tedy, lub raczej zdawało mi się że jestem bardzo dobrze przyjęty u pani Cardon, w styczniu 1800.
Grano tam w szarady z przebieraniem, żartowano bezustanku.
Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/257
Ta strona została skorygowana.