Więc to był ten literat, ten świetny humanista, który kwestionował wartość Rasyna i który brał wszystkie nagrody w Grenobli!!
Podziwiam dzisiaj, ale dopiero dzisiaj, dobroć całej tej rodziny Daru. Co począć z bydlakiem tak zarozumiałym, a tak niedouczonym?
Faktem jest wszelako, że doskonale atakowałem Rasyna w moich rozmowach z panem Mazoyer. Było nas tam czterech urzędników, a dwaj pozostali, zdaje mi się, przysłuchiwali się, kiedym się ucierał z panem Mazoyer.
Miałem prywatną teorję, którą chciałem zredagować pod tytułem Filosofía nova, tytuł pół włoski pół łaciński. Miałem podziw szczery, żywy, namiętny dla Szekspira, którego wszelako widziałem jedynie poprzez ciężkie i emfatyczne okresy pana Letourneur i jego wspólników.
Arjost także miał wielką władzę nad mojem sercem (ale Arjost pana de Tressan, ojca sympatycznego kapitana grającego na klarnecie, który przyczynił się do tego aby mnie nauczyć czytać, plaski ultra i marszałek polny około 1820).
Zdaje mi się, że to co mnie broniło od złego gustu i od podziwiania Kleopedji hrabiego Daru i rychło potem księdza Delille, to była ta prywatna teorja, oparta na szczerej przyjemności, przyjemności głębokiej, niewyrozumowanej, dochodzącej aż do szczęścia, którą mi dali Cervantes, Szekspir, Corneille, Arjost, a nienawiść do błahostek Woltera i jego szkoły. Na tym punkcie, kiedy miałem odwagę mówić, byłem nieubłagany aż do fanatyzmu, bo nie miałem żadnej wątpliwości, że wszyscy ludzie zdrowi i nie zepsuci złem wychowaniem literackiem myślą jak ja. Doświadczenie nauczyło mnie, że większość pozwala kierować swoją naturalną wrażliwością autorowi w modzie: takim był Wolter w 1788, Walter Scott w 1828. A kto nim jest dziś, w 1836? Na szczęście nikt.
Ta miłość dla Szekspira, Arjosta, a Nowej Heloizy w drugim rzędzie, którzy byli panami mego literackiego serca za przybyciem
Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/264
Ta strona została skorygowana.