Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/277

Ta strona została skorygowana.

nych właścicieli, były to sumy po 500, 800, rzadko 1500 franków. Kiedy przyszły asygnaty i kiedy za ludwika dostawało się 100 franków, spłacił wszystkich tych biedaków: wielu się powiesiło albo utopiło.
Moja rodzina uważała to postępowanie za haniebne. Nie dziwi mnie ono u kupców, ale czemu, raz doszedłszy do miljonów, nie znaleźć przyzwoitego pozoru dla odszkodowania tej biedoty?
Rodzina moja była idealna w sprawach pieniężnych; z trudem godziła się tolerować jednego z naszych krewnych, który spłacił w asygnatach sumę dziesięciu lub ośmiu tysięcy franków pożyczoną w biletach banku Lawa (z 1718, sądzę, w 1793).

ROZDZIAŁ XLIII.

Wpadłbym w romans, gdybym chciał notować tutaj wrażenie, jakie zrobił na mnie Paryż; wrażenie bardzo odmienione później.
Nie wiem, czy powiedziałem, że, na życzenie swego ojca, pan Daru zaprowadził mnie do paru owych towarzystw literackich, którym przewodniczył, ku wielkiej dumie ojca. Podziwiałem talję a zwłaszcza biust pani Pipelet, żony biednego chirurga od przepuklin. Znałem ją trochę później, po jej awansie na księżnę.
Pan Daru recytował swoje wiersze z dobrodusznością, która zdawała mi się bardzo osobliwa na tej surowej i płomiennej twarzy; patrzałem nań ze zdumieniem. Powiadałem sobie: trzeba go naśladować, ale nie czułem do tego żadnej ochoty.
Przypominam sobie głęboką nudę niedzieli; wałęsałem się bez celu, więc to był ów Paryż, którego tak pragnąłem! Brak gór i lasów ściskał mi serce. Lasy były ściśle związane z memi marzeniami o tkliwej i wiernej miłości, jak w Arjoście. Wszyscy ludzie zdawali mi się prozaiczni i płascy w pojęciach swoich o miłości i o literaturze. Strzegłem się zwierzać z mojem rozczarowaniem co do Paryża. W ten sposób nie spostrzegłem się, że centrum Paryża jest