Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/281

Ta strona została skorygowana.

Cardon, pani Rebuffel, pani Daru, pan Rebuffel, pani Rosset (zdaje mi się), której mąż służył mi za przyzwoitkę w czasie podróży. Byli to ludzie mili i usłużni, którzy liczyli się ze mną z przyczyny wzrastającego wpływu pana Daru (hrabiego). Nudzili mnie, bo nie byli nic a nic romantyczni ani literaccy (cut there): umykałem im ile mogłem.
Moi kuzyni, Marcjal i hrabia Daru, wojowali niegdyś w Wandei. Nigdy nie widziałem ludzi bardziej wyzutych z, uczucia patrjotyzmu; mimo to, narażali się w Rennes, w Nantes, w całej Bretanji na to, że mogą zginąć dwadzieścia razy; nie uwielbiali wcale Burbonów, mówili o nich z szacunkiem, jaki się należy nieszczęściu. Pani Cardon mówiła nam mniej więcej prawdę o Marji Antoninie: dobra, ograniczona, wyniosła, bardzo skłonna do amorów i drwiąca sobie na potęgę ze ślusarza zwanego Ludwikiem XVI, tak różnego od miłego hrabiego d’Artois. Zresztą, Wersal — dwór króla Fajdana... I nikt, z wyjątkiem może Ludwika XV-go, i to rzadko, nie dał tam obietnicy lub przysięgi ludowi inaczej niż w intencji złamania jej.
Zdaje mi się, że czytano u pani Cardon Pamiętniki jej koleżanki, pani Campan, bardzo różne od cielęcych morałów, wydrukowanych w r. 1820. Często wychodziliśmy stamtąd aż o drugiej rano, byłem w mojej sferze jako wielbiciel Saint-Simona i mówiłem w sposób który odbijał od mego zwyczajnego niezdarstwa i egzaltacji.
Ubóstwiałem Saint-Simona w 1800, jak w 1836. Szpinak i Saint-Simon, to były jedyne moje trwałe gusty; poza gustem do życia w Paryżu, o stu ludwikach renty, pisząc książki. Feliks Faure przypomniał mi w 1829, że mówiłem to do niego w 1798.
Rodzina Daru była zrazu cała zajęta dekretem organizacji korpusu inspektorów rewji, dekretu często poprawianego, zdaje mi się, przez pana Daru (hrabiego), a potem nominacją hrabiego Daru i Marcjala: pierwszy został inspektorem, a drugi podinspektorem rewji, obaj z haftowanym kapeluszem i czerwonym frakiem. Ten