Powrót do Paryża, koniec wychowania... 1 rok.
Służba pod Napoleonem, od 1806 do końca 1814 (od października 1806, do abdykacji w 1814)... 7½ lat.
Moja deklaracja w tym samym numerze Monitora, w którym znalazła się abdykacja Napoleona. Podróże, wielkie i straszliwe miłości, pociecha w pisaniu książek, od 1814 do 1830... 15½ lat.
Druga służba, od 15 września do obecnego kwadransa... 5 lat.
Zacząłem edukację światową w salonie pani de Vaulserre, dewotki o szczególnej twarzy, bez podbródka, córki barona des Adrests, przyjaciółki mojej matki. Było to prawdopodobnie około 1794. Z płomiennym temperamentem łączyłem nieśmiałość opisaną przez Cabanisa. Byłem szczególnie wzruszony pięknością ramion panny Bonne de Saint-Vallier, o ile pamiętam: widzę twarz i piękne ramiona, ale nazwisko jest mi niepewne, może to była panna de Lavalette? Pan de Saint-Ferreol, o którym od tego czasu nie słyszałem, był moim wrogiem i moim rywalem; pan de Sinard, wspólny przyjaciel, godził nas. Wszystko to działo się we wspaniałym apartamencie, wychodzącym na ogród pałacu des Adrets, obecnie zburzonego i zmienionego na zwykły dom, przy ulicy Nowej w Grenobli. W tej samej epoce zaczęło się moje uwielbienie dla ojca Ducros (kordeliera, który zrzucił habit, człowieka bardzo niepospolitego, przynajmniej tak mi się zdaje). Jako serdecznego przyjaciela miałem mego dziadka, Henryka Gagnon, doktora medycyny.
Po tylu ogólnych rozważaniach, rodzę się.
Pierwszem mojem wspomnieniem jest, że ugryzłem w twarz czy w czoło panią Pison-Dugalland, moją kuzynkę, żonę zdolnego człowieka, posła do konstytuanty. Widzę ją jeszcze, kobietę dwudziestopięcioletnią, tłuściutką, silnie urużowaną. To zapewne ten