Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/36

Ta strona została skorygowana.

navaz; uznano, że mam okropny charakter; połajał mnie kochany dziadek Gagnon, który się bał swojej córki Serafji, dewotki trzęsącej miastem; połajała mnie nawet moja przezacna babka, — wspaniały, iście hiszpański charakter — Elżbieta Gagnon.
Oburzyłem się, miałem może cztery lata. Od tej epoki datuję mój wstręt do religji, wstręt który rozum mój zaledwie zdołał sprowadzić do właściwych rozmiarów, i to niedawno, sześć lat tema. Prawie w tym samym czasie narodziła się moja instynktowna miłość synowska, szalona wręcz w owym czasie, do matki.
Miałem nie więcej niż pięć lat.
Ta ciotka Serafja była moim złym duchem przez całe moje dzieciństwo; była znienawidzona, ale miała duży wpływ w rodzinie. Zdaje mi się, że później ojciec mój zakochał się w niej, były przynajmniej długie spacery do Granges, po bajorach pod murami miasta, gdzie byłem jedynym niewygodnym świadkiem, przyczem nudziłem się potężnie. Kryłem się w momencie gdy zbliżał się czas tych przechadzek. Tam rozbiła się ta odrobina sympatji, jaką miałem dla mego ojca.
W rzeczywistości wychowywał mnie wyłącznie mój kochamy dziadek, Henryk Gagnon. Ten rzadki człowiek odbył niegdyś pielgrzymkę do Ferney, aby zobaczyć Woltera, który przyjął go bardzo grzecznie. Miał mały biust Woltera, wielkości pięści, na drewnianym postumencie hebanowym wysokim ma sześć cali. (Gust w istocie osobliwy, ale sztuki piękne nie były silną stroną Woltera ani mego przezacnego dziadka).
Biust ten umieszczony był przed biurkiem na którem dziadek pisał; gabinet jego znajdował się w głębi obszernego apartamentu, wychodzącego na wykwintną terasę strojną kwiatami. Był to dla mnie rzadki fawor, kiedy mnie tam wpuszczono, a jeszcze rzadszy oglądać biust Woltera i dotykać go.
Mimo to, jak tylko sięgnę pamięcią, pisma Woltera bardzo mi się nie podobały, wydały mi się dzieciństwem. Mogę powiedzieć, że nic z tego wielkiego człowieka nigdy mi się nie podobało. Nie mo-