Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/48

Ta strona została skorygowana.

Strój ten przyczynił się, o ile mi się zdaje, do tego, że był znany i kochany u ludzi prostych, od których nigdy nie brał pieniędzy za pomoc lekarską.
Był lekarzem i przyjacielem większości szlacheckich domów. Pan de Chaléon (przypominam sobie jeszcze dźwięk dzwonów po jego śmierci w Saint-Louis), pan de Lacoste, który umarł na apopleksję, pan de Langon, bardzo dobrze urodzony jak powiadali głupcy, pan de Ravix, który miał świerzb, państwo des Adrets, pani de Vaulserre, ich córka, w której salonie po raz pierwszy ujrzałem świat. Siostra jej, pani de M..., wydawała mi się bardzo ładna i uchodziła za osobę nader lekką.
Dziadek był, od dwudziestu pięciu lat, w epoce kiedy go znałem, duszą wszystkich pożytecznych przedsięwzięć, które, zważywszy dzieciętwo polityczne tych odległych czasów (1760), można było nazwać liberalnemi. Jemu zawdzięcza miasto bibljotekę. Nie była to mała rzecz. Trzeba było najpierw ją zakupić, potem umieścić, potem wyposażyć bibljotekarza.
Popierał, zrazu przeciw ich rodzinie, potem skuteczniej, wszystkich młodych ludzi, którzy okazywali zamiłowanie do nauk. Opornym rodzicom cytował przykład Vaucansona.
Kiedy dziadek wrócił z Montpellier do Grenobli (jako doktor medycyny), miał bardzo piękne kędziory, ale opinja publiczna z roku 1760 oświadczyła mu stanowczo, że, jeżeli nie włoży peruki, nikt nie będzie miał do niego zaufania. Stara kuzynka, panna Didier, która zapisała majątek jemu i ciotce Elżbiecie i umarła około 1788, była tego zdania. Ta zacna kuzynka częstowała mnie piernikami z szafranem, kiedy ją odwiedzałem w dzień św. Wawrzyńca. Mieszkała przy ulicy sąsiadującej z kościołem św. Wawrzyńca. Na tej samej ulicy moja dawna piastunka Franusia, którą zawsze ubóstwiałem, miała sklepik korzenny; opuściła moją matkę, aby wyjść za mąż. Zastąpiła ją piękna Genowefa, jej siostra, z którą podobno ojciec mój romansował.