Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/57

Ta strona została skorygowana.

pana Mounier, przyszła kupić sukna, Mounier, subjekt u własnego ojca, rozwinął sztukę, miął w palcach sukno i dodał:
„To sukno sprzedajemy po dwadzieścia siedem franków łokieć.
— Więc dobrze, proszę pana, dam panu dwadzieścia pięć“, rzekła pani Borel.
Na co Mounier zwinął sztukę i odniósł ją spokojnie na półkę.
„Ależ panie! rzekła pani Borel zdziwiona, dałabym zresztą dwadzieścia pięć i pół.
— Szanowna pani, uczciwy człowiek ma tylko jedno słowo“.
Kumosia była wielce zgorszona.
Ta sama sympatja do pracy u młodych ludzi, która dziś uczyniłaby mego dziadka tak podejrzanym, kazała mu się zająć młodym Barnave.
Barnave był naszym sąsiadem na wsi, on w Saint-Robert, a my w Saint-Vincent. Serafja nie cierpiała go; rychło potem cieszyła się z jego śmierci i z nędzy w jakiej zostały jego siostry. Za każdym razem kiedyśmy przejeżdżali przez Saint-Robert: „A, tu mieszka Barnave, mówiła ciotka Serafja, i robiła kwaśną minę dewotki. Mój dziadek, bardzo lubiany wśród szlachty, był wyrocznią mieszczaństwa, i sądzę że uspokajał matkę nieśmiertelnego Barnave, która z przykrością patrzała, jak syn zaniedbuje adwokaturę dla Mably’ego i Monteskjusza. W owym czasie, krajan nasz Mably miał niejaką cenę, a w dwa lata potem nazwano od niego ulicę des Clercs.

ROZDZIAŁ VI

Po śmierci mojej matki, dziadek był w rozpaczy. Widzę (ale dopiero dziś), że był to charakter w typie Fontenelle’a, skromny, przezorny, dyskretny, bardzo miły i wesoły przed śmiercią ukochanej córki. Później zamykał się często w milczeniu. Kochał na świecie tylko tę córkę i mnie.
Druga jego córka, Serafja, nudziła go i męczyła; kochał prze-