Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/60

Ta strona została skorygowana.

żo o nim jako o człowieku dla którego robiły szaleństwa panie X i Z, zapomniałem nazwisk. Wówczas płonąłem świętym ogniem i myślałem jedynie o tem jak odeprzeć Austrjaków lub przynajmniej nie pozwolić im aby wkroczyli zbyt rychło.
Widziałem tedy ten schyłek obyczajów pani de Merteuil, tak jak dziecko dziewięcio lub dziesięcioletnie, pożerane płomiennym temperamentem, może widzieć te rzeczy, o których każdy strzeże się się przed niem pisnąć słówko.

ROZDZIAŁ VII

Rodzina składała się tedy, w epoce śmierci mojej matki, około r. 1790, ze starszego pana Gagnon (60 lat), Romana Gagnon jego syna (25 lat), Serafji jego córki (24), Elżbiety jego siostry (64), Cherubina Beyle jego zięcia (45), Henryka jego syna (7), Pauliny jego córki (4), Zenaidy jego córki (2).
Oto osoby smutnego dramatu mojej młodości, która przywodzi mi na pamięć prawie same cierpienia oraz głębokie udręki duchowe. Ale przejdźmy potrosze charaktery tych osób.
Dziadek mój, Henryk Gagnon (60 lat); córka jego Serafja, ten czart w spódnicy, której wieku nigdy nie umiałem odgadnąć, mogła mieć 22 albo 24 lat; siostra jego Elżbieta Gagnon (64 lat), wysoka, chuda i sucha kobieta, piękna twarz o włoskim typie, charakter nawskroś szlachetny ale ze wszystkimi hiszpańskiemi wyrafinowaniami i skrupułami sumienia. Urobiła mnie w tym duchu; ciotce Elżbiecie zawdzięczam wstrętne oszukaństwa szlachetności branej z hiszpańska, w których grzęzłem przez pierwsze trzydzieści lat życia. Podejrzewam, że ciotka Elżbieta, bogata (jak na Grenoblę) została panną wskutek jakiejś nieszczęśliwej miłości. Słyszałem coś w tym rodzaju z ust ciotki Serafji bardzo młodo.
Dopełniał wreszcie rodziny mój ojciec.
Józef Cherubin Beyle, adwokat przy miejscowym parlamencie,