Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/79

Ta strona została skorygowana.

Arjost urobił mój charakter, zakochałem się do szaleństwa w Bradamancie, którą wyobrażałem sobie jako tęgą dwudziestoczteroletnią dziewuszkę o wdziękach olśniewającej białości.
Nienawidziłem wszystkich mieszczańskich i trywialnych szczegółów, zapomocą których Molier wyrażał swoją myśl. Te szczegóły zbyt mi przypominały moje nieszczęśliwe życie. Niema trzech dni (grudzień, 1835) jak dwa znajome mi mieszczuchy toczyły między sobą komiczną scenę nawpół udanej kłótni: oddaliłem się o dziesięć kroków aby ich nie słyszeć. Wstręt mam do tych rzeczy, co mi niepozwoliło nigdy nabrać doświadczenia. A to nie jest mały brak!
Wszystko, co jest pospolite i płaskie w typie mieszczańskim, przypomina mi Grenoblę; wszystko co mi przypomina Grenoblę budzi we mnie wstręt; nie, wstręt to zbyt słabe słowo; — mdłości.
Grenobla jest dla mnie niby wspomnienie okropnej niestrawności; niema niebezpieczeństwa, ale potworny wstręt. Wszystko co jest pospolite i płaskie bez kompensaty, wszystko co jest wrogiem każdego szlachetnego odruchu, wszystko co się cieszy z nieszczęścia ludzi kochających ojczyznę lub szlachetnych, oto dla mnie Grenobla.
Nic mnie tak nie dziwiło w moich podróżach, jak kiedy słyszałem z ust znajomych oficerów, że Grenobla to jest miasto urocze, pełne dowcipu i gdzie ładnych kobiet się nie zapomina. Pierwszy raz usłyszałem to powiedzenie przy stole, u generała Moncey (dziś marszałka, księcia de Conegliano), w r. 1802, w Medjolanie lub w Kremonie; byłem tak zdziwiony, że poprosiłem o wyjaśnienie a drugiego końca stołu; wówczas jako bogaty podporucznik (150 franków na miesiąc) nie wątpiłem o niczem. Mój wstręt do nieustannych mdłości i niestrawności, którym dopiero co uciekłem, był u szczytu. Oficer sztabu generalnego potwierdził swą opinją: spędził pięć czy sześć kwartałów w Grenobli, twierdził że to jest najprzyjemniejsze z miast prowincjonalnych, cytował mi panie Menand-Dulautron, Piat-Desvials, Tournus, Duchamps de Montmort,