Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/86

Ta strona została skorygowana.

cie, odwaga ta była ledwo wystarczająca; ale kiedy nie przemokłem poprzedniej nocy i kiedy koń nie ślizgał się podemną, najryzykowniejsza śmiałość była dla mnie, dosłownie, prawdziwą przyjemnością. Moi rozsądni koledzy robili się poważni i bladzi, albo przeciwnie bardzo czerwoni: Mathis stawał się weselszy, a Forisse rozsądniejszy. To tak jak obecnie: nie myślę nigdy o możliwości of wanting of a thousand francs, co mi się zdaje wszakże dominującą ideą, główną myślą przyjaciół w moim wieku, posiadających dobrobyt, od którego ja jestem daleko (naprzykład pp. Besan, Kolon etc.). Ale schodzę na manowce. Wielką trudnością pisania tego pamiętnika, jest to, że mam i mogę spisać wiernie jedynie wspomnienia odnoszące się do epoki którą trzymam niejako za włosy: naprzykład chodzi teraz o czasy oczywiście mniej nieszczęśliwe, które spędziłem pod panem Durand.
Był to człowiek może czterdziestopięcioletni, gruby i okrągły we wszelkiem rozumieniu. Miał dużego ośmnastoletniego syna, bardzo miłego, którego podziwiałem zdaleka i który później, zdaje mi się, kochał się w mojej siostrze. Ten pan Durand nie miał w sobie nic z jezuity; co więcej, był grzeczny, ubrany możliwie najskromniej, ale zawsze schludnie. Poprawdzie nie umiał ani słowa po łacinie, ale ja nie umiałem także: nie była to rzecz, o którą moglibyśmy się poróżnić.
Umiałem na pamięć Selectae e profanis, a zwłaszcza historję o Androklesie i jego lwie; umiałem też Stary Testament, może trochę z Wergilego i Korneljusza. Ale gdyby mi przesłano, wypisany po łacinie, urlop tygodniowy, nie zrozumiałbym nic. Nieszczęsna łacina pisana przez współczesnych (De Viris illustribus, mówiące o Romulusie, którego bardzo wielbiłem), była dla mnie niezrozumiała. Otóż z panem Durand było tak samo; umiał na pamięć autorów, których wykładał od dwudziestu lat; ale kiedy dziadek spróbował go parę razy poradzić się o jakieś trudne miejsce w Horacym, pan Durand nie rozumiał nawet o co chodzi.
Tak więc, metoda była opłakana; gdybym zechciał, nauczył-