Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/94

Ta strona została skorygowana.

mnie już do więzienia do mego pokoju. Przy wieczerzy, na którą niebawem mnie wezwano, nikt nie odzywał się do mnie. Zastanawiałem się głęboko. Nic prawdziwszego nad to co powiedziałem; ojciec szczycił się tem, że nienawidzi nowego porządku rzeczy (formuła modna wówczas wśród arystokratów); jakież tedy mają prawo się gniewać?
Tą formą rozumowania: Jakie prawo? posługiwałem się od czasu pierwszych aktów samowoli, które nastąpiły po śmierci mojej matki, zatruwając mój charakter i czyniąc mnie tem czem jestem.
Czytelnik zauważy z pewnością, że ta forma prowadziła szybko do najwyższego oburzenia.
Ojciec mój, Cherubin Beyle, zamieszkał w pokoju zwanym pokojem mego wuja. (Mój sympatyczny wujaszek, Roman Gagnon, ożenił się w Echelles, w Sabaudji, i kiedy przybywał do Grenobli, co dwa lub trzy miesiące, aby odwiedzić dawne przyjaciółki, mieszkał w tym pokoju wspaniale umeblowanym czerwonym adamaszkiem — przepych Grenobli z roku 1793).
Zważcie tu umiarkowanie charakterów w Delfinacie. Ojciec mój nazywał ukrywaniem się to, że przebywał ulicę i przychodził nocować u dziadka, gdzie wiedziano że jada obiad i wieczerzę od paru lat. Terror był tedy w Grenobli bardzo łagodny i dodam śmiało bardzo rozsądny. Mimo dwudziestu lat postępu, terror z roku 1815 (czyli reakcja stronnictwa mego ojca) wydaje mi się bardziej okrutny. Ale bezgraniczny wstręt, jaki obudził we mnie rok 1815, sprawił że zapomniałem faktów: bezstronny historyk będzie może innego zdania. Błagam czytelnika (jeśli go kiedy znajdę), aby pamiętał, że ja mam pretensje do prawdomówności tylko w tem co tyczy moich uczuć; co do faktów, nigdy nie miałem do nich wiele pamięci. To była, nawiasem mówiąc, przyczyna, że słynny Jerzy Cuvier zawsze mnie bił w dysputach, jakie raczył czasami toczyć ze mną w swoim salonie, w soboty, między 1827 a 1830.