Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/97

Ta strona została skorygowana.

dziadka. Pod rzekomym portretem Zenaidy na dwie stopy wysokim, napisałem:
Karolina Zenaida B... donosicielka.
Drobiazg ten był przyczyną straszliwej sceny, której widzę jeszcze szczegóły. Serafja była wściekła, przerwano partję. Zdaje się że Serafja poróżniła się z panią Romagnier i Colomb. Była już ósma. Obie panie, słusznie obrażone wybrykami tej warjatki, i widząc że ani jej ojciec ani ciotka nie mogą albo nie śmieją nakazać jej milczenia, postanowiły odejść. To rozpętało tem większą burzę. Padło jakieś surowe słowo z ust dziadka czy ciotki Elżbiety; Serafja chciała się rzucić na mnie; zasłoniłem się słomianem krzesłem i uciekłem do kuchni, gdzie byłem pewny, że Marion, która mnie uwielbiała a niecierpiała Serafji, obroni mnie.
Obok bardzo wyraźnych obrazów widzę luki w tem wspomnieniu: jest ono niby fresk, z którego wielkie kawały odpadły. Widzę Serafję wycofującą się z kuchni, i siebie obserwującego ten odwrót nieprzyjaciela. Scena toczyła się w pokoju ciotki Elżbiety.
Lubiłem bardzo kuchnię, będącą we władzy moich przyjaciół, Lamberta i Marion, oraz służącej ojca, którzy wszyscy mieli tę wielką zaletę, że nie byli mymi zwierzchnikami; tam jedynie znajdywałem słodką równość i wolność. Skorzystałem z tej sceny, aby się nie pokazać aż do kolacji. Zdaje mi się, że płakałem z wściekłości z powodu straszliwych obelg (bezbożnik, zbrodniarz, etc.) jakiemi Serafja mnie obrzuciła, ale bardzo wstydziłem się moich łez.
Zastanawiam się od godziny, aby sprawdzić, czy ta scena jest zupełnie prawdziwa, rzeczywista, równie jak dwadzieścia innych, które, wywołane z cienia, ukazują się potrosze po latach niepamięci; ale tak, to jest zupełnie rzeczywiste, mimo że nigdy w innej rodzinie nie widziałem nic podobnego. Prawda że niewiele znałem domów mieszczańskich, oddalał mnie od nich wstręt, a lęk jaki budziłem mojem stanowiskiem albo moją inteligencją (przepraszam za tę przechwałkę) nie pozwalał, aby tego rodzaju sceny odbywały się