Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/98

Ta strona została skorygowana.

w mej obecności. Ostatecznie, nie mogę wątpić o rzeczywistości sceny z karykaturą Zenaidy i wielu innych. Tryumfowałem zwłaszcza, kiedy ojciec był w Claix: jeden wróg mniej, i jedyny istotnie potężny.
Niegodziwe dziecko, zjadłbym cię“, krzyknął jednego dnia ojciec, idąc na mnie wściekły; ale nigdy mnie nie uderzył, może dwa albo trzy razy najwyżej. Te słowa: niegodziwe dziecko, etc., powiedział mi jednego dnia, kiedy wybiłem Paulinę, która płakała i napełniała dom wrzaskiem.
W oczach mego ojca miałem charakter nieznośny; była to prawda utrwalona przez Serafję i to na zasadzie faktów: zamach na panią Chenavaz, ukąszenie w czoło pani Pison-Dugalland, odezwanie się o Amarze. Niebawem przyszedł słynny list anonimowy podpisany Gardon. Ale trzeba komentarza, aby zrozumieć tę straszliwą zbrodnię. W istocie była to brzydka psota, wstydziłem się jej przez kilka lat, kiedy myślałem jeszcze o mojem dziecięctwie przed miłością do Melanji, miłością, która skończyła się w roku 1805, gdy miałem dwadzieścia dwa lat. Dziś, kiedy praca nad spisywaniem mego życia ukazuje mi je wielkiemi strzępami, widzę bardzo dobrze tę historję z księdzem Gardon.

ROZDZIAŁ XII
Bilecik pana Gardon.

Utworzono bataljony Nadziei, czy też armję Nadziei (rzecz szczególna, nie pamiętam nawet a pewnością nazwy rzeczy, która tak mną wstrząsnęła w dzieciństwie). Paliłem się do tego, aby należeć do tych bataljonów, na które patrzałem jak defilują. Widzę dziś, że to była znakomita instytucja, jedyna, któraby mogła wyplenić jezuityzm we Francji. Zamiast bawić się w kapliczki, wyobraźnia dzieci myśli o wojnie i oswaja się z niebezpieczeństwem. Zresztą, kiedy ojczyzna powoła ich w dwudziestym roku, znają