Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom I.djvu/112

Ta strona została uwierzytelniona.

wała się w myślach rozkoszą ściskania ręki Juljana i tulenia jej do ust, nie mogła się doń nawet odezwać.
Ta przeszkoda wzmogła jej niepokój, dręczyła ją jedna zgryzota. Tak ostro połajała Juljana za nieostrożność, że drżała iż tej nocy nie przyjdzie. Wcześnie opuściła ogród i poszła czekać na niego w pokoju. Ale, nie mogąc opanować niecierpliwości, zakradła się pod drzwi Juljana i przyłożyła do nich ucho. Mimo obawy i namiętności które ją pożerały, nie śmiała wejść: to wydawało się jej zbyt szpetne.
Służba jeszcze nie spała: ostrożność zmusiła wreszcie panią de Rênal do odwrotu. Dwie godziny oczekiwania zdały się jej dwoma wiekami męczarni.
Ale Juljan nadto był wierny temu co nazywał obowiązkiem, aby uczynić wyłom w swoim programie. Z uderzeniem pierwszej, wysunął się cicho z pokoju, upewnił się że pan domu śpi, i zjawił się u pani de Rênal. Tego dnia znalazł więcej szczęścia w objęciach kochanki; nie myślał tak ustawicznie o przepisanej roli. Miał oczy ku widzeniu i uszy ku słyszeniu. Lamenty pani de Rênal nad jej wiekiem dodały mu nieco pewności.
— Ach! jestem o dziesięć lat starsza od ciebie! Jak możesz mnie kochać? powtarzała z całą szczerością, mocując się ustawicznie z tą myślą.
Juljan nie pojmował tej troski, ale widział że jest szczera i zbył się prawie zupełnie obawy śmieszności. Niedorzeczna myśl że jego urodzenie może go poniżać w oczach tej kobiety, pierzchła również. Uspokojona nieco pieszczotami Juljana, pani de Rênal czuła się lepiej, zarazem odzyskiwała zdolność sądzenia kochanka. Szczęściem, tego dnia, nie miał zupełnie owej pozy, która sprawiła, że we wczorajszej schadzce znalazł więcej tryumfu niż przyjemności. Gdyby spostrzegła w nim grę, smutne to odkrycie zabiłoby w niej nazawsze szczęście. Tego dnia widziała tylko smutne objawy różnicy wieku.
Pani de Rênal nie zastanawiała się nigdy nad teorjami miło-