Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom I.djvu/121

Ta strona została uwierzytelniona.

cie dopadł ją, kiedy wychodziła z pokoju, niosąc jego ubranie. Byli sami; chciał coś mówić: uciekła nie słuchając.
— Głupi jestem aby kochać podobną kobietę: ambicja uderzyła jej na mózg; oszalała, jak jej mąż.
Tak, i więcej jeszcze: jednem z jej gorących pragnień (nigdy tego nie wyznała Juljanowi, aby go nie urazić) była chęć ujrzenia go, bodaj przez dzień, inaczej niż w tem smutnem czarnem ubraniu. Ze zręcznością w istocie cudowną w tak naturalnej kobiecie, uzyskała najpierw u pana de Moirod, później u podprefekta, nominację Juljana do straży honorowej z pominięciem kilku młodych ludzi, synów zamożnych fabrykantów, chłopców — dwóch przynajmniej — bardzo nabożnych. Pan Valenod, który zamierzał ofiarować swój powóz najpiękniejszym damom i oprowadzać w całym blasku swoje pyszne normandy, zgodził się oddać jednego konia od pary Juljanowi, istocie której nienawidził najbardziej pod słońcem. Ale wszyscy gwardziści mieli własne albo pożyczone piękne niebieskie mundury ze srebrnemi epoletami, które błyszczały wspaniale przed siedmiu laty. Pani de Rênal chciała, aby Juljan miał ubranie zupełnie nowe, a zostawało ledwie cztery dni aby posłać do Besançon i sprowadzić uniform, broń, kapelusz, etc., słowem wszystko co tworzy honorowego gwardzistę. Zabawne jest, że pani de Rênal uważała za nieostrożność kazać robić ubranie Juljana w Verrières. Chciała go zaskoczyć, jego i całe miasto.
Dokonawszy dzieła gwardji honorowej oraz przygotowania nastrojów, mer musiał się zająć ceremonją religijną: król nie chciał minąć Verrières, nie odwiedziwszy słynnej relikwji św. Klemensa, przechowywanej w Bray-le-Haut, o milkę od miasta. Pożądany był liczny udział duchowieństwa, z czego wynikły wielkie trudności; ksiądz Maslon, nowy proboszcz, chciał za wszelką cenę uniknąć obecności księdza Chélan. Próżno pan de Rênal przedstawiał mu niebezpieczeństwo tego kroku. Margrabia de la Mole, którego przodkowie byli tak długo namiestnikami prowincji, to-