Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom I.djvu/131

Ta strona została uwierzytelniona.

jeszcze, zdawały się modlić. Na ten widok, młoda panna klęcząca obok zalała się gorącemi łzami; jedna łza padła na rękę Juljana.
Po chwili modłów, wśród najgłębszej ciszy, zmąconej jedynie odległym dźwiękiem dzwonów w sąsiednich wsiach na dziesięć mil wkoło, biskup poprosił króla, aby mu wolno było przemówić. Niedługą, bardzo wzruszającą mówkę zakończył słowami prostemi ale sprawiającemi tem niezawodniejsze wrażenie.
— Nie zapominajcie nigdy, młode chrześcijanki, żeście widziały jednego z największych królów świata na kolanach przed sługami wszechmocnego i straszliwego Boga. Owi słudzy, słabi, prześladowani, mordowani na ziemi, jak to widzicie z krwawiącej jeszcze rany św. Klemensa, święcą tryumf w niebie. Nieprawdaż, młode chrześcijanki, zapamiętacie na zawsze ten dzień, będziecie nienawidziły bezbożników? Zawsze będziecie wierne temu wielkiemu, straszliwemu, ale tak dobremu Bogu.
Z temi słowy biskup podniósł się z powagą.
— Przyrzekacie? rzekł wyciągając natchnionym gestem ramię.
— Przyrzekamy, odparły dziewczęta zalewając się łzami.
— W imię straszliwego Boga, przyjmuję wasze przyrzeczenie! dodał biskup grzmiącym głosem. Ceremonja skończyła się.
Sam król płakał. Dopiero w długi czas później, Juljan ochłonął na tyle, aby spytać, gdzie znajdują się kości świętego, przysłane z Rzymu Filipowi drugiemu, księciu Burgundji. Pouczono go, że są ukryte w ślicznej woskowej figurze.
J. K. Mość raczyła pozwolić panienkom, które towarzyszyły Jej do kaplicy, aby nosiły czerwoną wstążkę z wyhaftowanym napisem: Nienawiść bezbożnikom, wiekuista adoracja.
Pan de la Mole kazał rozdać między wieśniaków dziesięć tysięcy butelek wina. Wieczorem, w Verrières, liberałowie iluminowali okna sto razy wspanialej niż rojaliści. Przed odjazdem, król złożył wizytę panu de Moirod.