siliła się panować nad sobą; nie chciała zatruwać życia ukochanemu.
Wśród tych kolejnych przypływów miłości, zgryzoty i rozkoszy, dnie mijały z szybkością błyskawicy. Juljan stracił nałóg zastanawiania się.
Panna Eliza wybrała się, z powodu jakiegoś drobnego procesu, do Verrières. Spotkała pana Valenod, który miał Juljana mocno na wątrobie. Ona sama nienawidziła Juljana i często natrącała o nim dyrektorowi Przytułku.
— Zgubiłby mnie pan, gdybym powiedziała całą prawdę!... rzekła jednego dnia do pana Valenod. Gdzie chodzi o ważne rzeczy, tam państwo wszyscy trzymacie z sobą... Nie przebacza się biednym sługom, jeśli zdradzą pewne tajemnice...
Po tych zwykłych ceregielach które podrażniona ciekawość pana Valenod umiała skrócić, dygnitarz ten dowiedział się rzeczy nader dotkliwych dla swej miłości własnej.
Kobieta najdystygowańsza w okolicy, którą od sześciu lat otaczał takimi względami, i to, nieszczęściem, z wiedzą i na oczach całego świata; kobieta tak dumna, której lekceważenie przyprawiło go tyle razy o rumieniec, pasowała na swego kochanka czeladnika przebranego za preceptora. I — aby nic nie brakło upokorzeniu pana Valenod — pani de Rênal ubóstwia tego kochanka! Co więcej, dodawała służąca z westchnieniem, pan Juljan nie raczył nawet zabiegać się o to, nie porzucił wobec pani zwykłej swej obojętności.
Eliza zyskała pewność tego dopiero na wsi, przypuszcza jednak, że romans zaczął się o wiele dawniej. — Dlatego to z pewnością, dodawała z żalem, nie chciał swego czasu ożenić się ze mną. A ja, głupia, radziłam się pani de Rênal, prosiłam ją aby pomówiła z preceptorem!
Tego samego dnia, pan de Rênal otrzymał, wraz z dziennikami, długi anonimowy list, objaśniający go najszczegółowiej o wszystkiem co się dzieje w domu. Juljan spostrzegł, że, czytając ten list,
Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom I.djvu/139
Ta strona została uwierzytelniona.