Kobieta zmienną jest,
Szalony kto wierzy jej[1]...
Pan de Rênal wyjechał pocztą do Besançon. Podróż tę postanowiono w ciągu dwóch godzin: mer zdawał się stroskany. Za powrotem, rzucił na stół pakiet owinięty szarym papierem.
— Oto ta głupia sprawa! rzekł do żony.
W godzinę później, Juljan ujrzał, że afiszer zabiera pakiet; pospiesznie udał się za nim: „Dowiem się sekretu na najblisżzym rogu“, pomyślał.
Czekał niecierpliwie za plecami afiszera, który mazał grubym pendzlem grzbiet afisza. Ledwie go przyklejono, ciekawe oczy Juljana wyczytały szczegółowe ogłoszenie najmu, w drodze publicznej licytacji, owego starego domu, który tak często powtarzał się w rozmowach państwa de Rênal. Wynik licytacji zapowiedziano na następny dzień, o drugiej, w sali gminnej, do zgaśnięcia trzeciej świecy.
Juljan zdumiał się; termin wydał mu się nieco krótki: w jaki sposób konkurenci dowiedzą się o sprawie? Pozatem, afisz, datowany o dwa tygodnie wcześniej, nie powiadał mu absolutnie nic, mimo że odczytał go od deski do deski na trzech rogach ulicy.
Poszedł obejrzeć dom do wynajęcia. Odźwierny, nie zauważywszy Juljana, szeptał tajemniczo do sąsiada.
— Et! szkoda zachodu! Ksiądz Maslon przyrzekł mu, że dostanie dom za trzysta franków; że zaś mer stawał okoniem, wielki wikarjusz wezwał go do biskupa.
Obecność Juljana była, zdaje się, nie w smak rozmawiającym: nie rzekli już ani słowa.
Juljan nie omieszkał zjawić się na licytacji. W dość ciemnej sali było pełno osób, wszyscy spoglądali na siebie z podełba. Oczy obecnych wlepione były w stół, gdzie Juljan zauważył na cynowej
- ↑ Souvent femme varie
Bien fol est qui s’y fie.