Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom I.djvu/174

Ta strona została uwierzytelniona.

Maestro, rzekłem, żałuję swoich błędów; nigdy już nie wymknę się przez sztachety i podwoję pilność.
— Gdybym się nie obawiał uszkodzić najpiękniejszy bas jaki w życiu słyszałem, zamknąłbym cię na dwa tygodnie o chlebie i wodzie, ladaco.
Maestro, rzekłem, będę wzorem całej szkoły, credete a me. Ale proszę o jedną łaskę: gdyby ktoś zażądał abym śpiewał poza szkołą, niech pan odmówi. Niech pan powie, błagam, że to niemożliwe.
— Kiż djabeł by się dopraszał o takiego nicponia jak ty? Czyż ja pozwolę kiedy, abyś ty opuścił konserwatorjum? Kpisz sobie ze mnie? Ruszaj precz! wykrzyknął celując mi nogą w z...., albo strzeż się suchego chleba i więzienia!
W godzinę potem, Giovannone zjawił się u dyrektora.
— Przychodzę z prośbą abyś mmie pan postawił na nogi, rzekł: daj mi Geronima. Niech zaśpiewa w moim teatrze, a w ciągu zimy złożę sobie posag dla córki.
— Co tobie się ubrdało z tym nicponiem! odparł Zingarelli. Nie chcę, nie pozwolę; zresztą, choćbym się nawet i zgodził, on sam nigdy nie zechce opuścić konserwatorjum; przysiągł mi.
— Jeżeli tylko o jego wolę chodzi, rzekł poważnie Giovannone, wydobywając kontrakt, carta canta! oto jego podpis.
Zingarelli, wściekły, dzwoni: „Wypędzić mi Geronima z konserwatorjum! krzyczy pieniąc się. Wypędzono mnie tedy, śmiałem się jak szalony. Tego wieczora śpiewałem arję del Moltiplico. Poliszynel chce się żenić, liczy na palcach sprzęty jakie mu będą potrzebne i co chwila plącze się w rachunku...
— Och, niech pan zaśpiewa tę arję, rzekła pani de Rênal.
Geronimo zaśpiewał, wszyscy uśmiali się do łez. Signor Geronimo udał się na spoczynek aż o drugiej, zostawiając całą rodzinę w zachwycie nad jego dobrem ułożeniem, grzecznością i humorem.
Nazajutrz, oboje państwo de Rênal wręczyli mu polecające listy do osób na dworze.