Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom I.djvu/175

Ta strona została uwierzytelniona.

— Zatem, wszędzie fałsz, myślał Juljan. Ten signor Geronimo jedzie do Londynu z sześćdziesięcioma tysiącami franków płacy. Gdyby nie spryt dyrektora San Carlino, boski jego głos zalśniłby w świecie może o dziesięć lat później... Na honor, wolałbym być Geronimem niż Rênalem. Nie zażywa tylu honorów w społeczeństwie, ale też nie musi urządzać takich licytacyj jak dzisiejsza i pędzi wesołe życie.
Jedna rzecz dziwiła Juljana: samotne tygodnie spędzone w Verrières, w domu pana de Rênal, były dlań epoką szczęścia. Niesmak i przygnębienie znajdował jedynie na obiadach na jakie go zapraszano: w tym samotnym domu mógł czytać, pisać, dumać bez przeszkody! Świetnych jego rojeń nie przerywała co chwilę okrutna konieczność, nie musiał śledzić poruszeń niskich dusz, i to jeszcze poto aby je oszukiwać przy pomocy obłudnych słów i uczynków.
Byłożby szczęście tak łatwe do osiągnięcia!... Życie takie kosztuje tak niewiele; mogę, do wyboru, ożenić się z Elizą, lub zostać wspólnikiem Fouquégo... Tak: podróżny, który się wdrapał na stromą górę, siada na szczycie i znajduje rozkosz w tem aby spocząć. Ale czy byłby szczęśliwy, gdyby mu kazano spoczywać ciągle?
Pani de Rênal zaszła na krawędź niebezpiecznych myśli. Mimo postanowień, zdradziła Juljanowi tajemnicę licytacji. Zapomnę tedy dla niego o wszystkich przysięgach! myślała.
Poświęciłaby, bez wahania, życie dla ocalenia męża, gdyby był w niebezpieczeństwie. Była z tych szlachetnych i romantycznych natur, dla których widzieć możliwość wzniosłego czynu i nie dokonać go, równa się niemal zbrodni. Bywały wszelako dni, w których nie mogła odegnać obrazu bezgranicznego szczęścia, gdyby, owdowiawszy nagle, mogła zaślubić Juljana.
Kochał jej synów więcej niż rodzony ojciec; oni zaś, mimo jego surowej sprawiedliwości, ubóstwiali go. Czuła iż, wychodząc za Juljana, musiałaby opuścić to Vergy, którego cienisty park był jej tak drogi. Wyobrażała sobie jak osiada w Paryżu i wychowuje