Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom I.djvu/176

Ta strona została uwierzytelniona.

synów z troskliwością budzącą ogólny podziw. Dzieci, ona, Juljan, wszyscy byliby szczęśliwi.
Dziwny skutek małżeństwa, takiego jakiem uczynił je wiek XIX! Nuda małżeńskiego życia nieuchronnie zabija miłość, o ile istniała przed ślubem. Równocześnie, powiadał pewien filozof, u ludzi żyjących w dostatku bez pracy, wywołuje ono głębokie znudzenie wszystkiemi spokojnemi uciechami. Wreszcie, co się tyczy kobiet — z wyjątkiem bardzo oschłych natur — nastraja je do miłości.
Refleksja filozofa usprawiedliwia panią de Rênal w moich oczach, ale nie w oczach miasteczka. Nic nie wiedziała o tem, iż całe Verrières zajmuje się jedynie jej gorszącą miłostką. Dzięki tej wielkiej sprawie, jesień była tego roku mniej nudna niż zazwyczaj.
Jesień, część zimy minęły bardzo szybko. Trzeba było opuścić lasy Vergy. Towarzystwo miejscowe zaczęło się oburzać, że jego krytyki tak mało czynią wrażenia na panu de Rênal. Poważne figury, które z lubością szukają wytchnienia po swej powadze w tego rodzaju misjach, zaczęły nasuwać merowi, wciąż w nawskroś oględnej formie, najokrutniejsze podejrzenia.
Valenod, nie myśląc dać za wygraną, umieścił Elizę w dystyngowanym domu, gdzie było pięć kobiet. Eliza, obawiając się, jak mówiła, że nie znajdzie miejsca w zimie, zgodziła się na płacę znacznie niższą niż to co otrzymywała u mera. Sama z siebie, dziewczyna wpadła na doskonałą myśl aby się wyspowiadać u dawnego proboszcza, księdza Chélan, jak również u nowego, i opowiedzieć obu księżom szczegółowo miłostki Juljana.
Nazajutrz po przybyciu Juljana do Verrières, ksiądz Chélan wezwał go do siebie.
— Nie pytam o nic, rzekł; proszę, a w potrzebie rozkazuję, abyś nie mówił nic; żądam tylko, abyś, w ciągu trzech dni, wyjechał do seminarjum w Besançon, lub do przyjaciela swego Fouqué, który wciąż gotów jest zapewnić ci świetny los. Wszystko przewidzia-