Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom I.djvu/178

Ta strona została uwierzytelniona.

nowinę, nie spotkał się z żadną egoistyczną przeszkodą. Czyniła wyraźnie wysiłki, aby się nie rozpłakać.
— Trzeba nam hartu, drogi mój. (Ucięła sobie pukiel włosów). Nie wiem, co się ze mną stanie, mówiła; ale, jeśli umrę, przyrzeknij mi, że nie zapomnisz nigdy o moich dzieciach. Zdaleka czy zbliska, staraj się z nich zrobić dzielnych ludzi. Jeżeli będzie nowa rewolucja, wyrżną całą szlachtę; pan de Rênal będzie musiał emigrować z powodu tego chłopa ubitego na dachu. Czuwaj nad rodziną... Daj mi rękę. Bądź zdrów, drogi mój! To ostatnie chwile. Dokonawszy tego poświęcenia, mam nadzieję, że zdobędę się na to aby myśleć o swej reputacji.
Juljan spodziewał się rozpaczy. Prostota tego pożegnania wzruszyła go.
— Nie, nie przyjmuję takiego pożegnania. Pojadę, chcę tego; i ty również. Ale, w trzy dni po wyjeździe, przyjdę cię odwiedzić w nocy.
W istnieniu pani de Rênal zaszła zmiana. Juljan kochał ją tedy, skoro sam z siebie powziął myśl tych odwiedzin! Straszliwa jej boleść zmieniła się w skurcz radości. Wszystko stało się jej łatwe. Pewność ujrzenia kochanka odjęła ostatnim chwilom ich rozpacz. Odtąd zachowanie i fizjognomja pani de Rênal stały się szlachetne, nieugięte i pełne godności.
Niebawem, wrócił pan de Rênal; był w najwyższym stopniu wzburzony. Opowiedział wreszcie żonie o anonimie, otrzymanym przed dwoma miesiącami.
— Zaniosę go do kasyna, pokażę jako dowód nikczemności Valenoda, którego z żebraka uczyniłem bogaczem. Shańbię go publicznie, a potem wyzwę go. To już za wiele.
— Mogłabym zostać wdową, wielki Boże! pomyślała pani de Rênal. Ale prawie równocześnie, powiedziała sobie:
— Jeśli nie zapobiegnę pojedynkowi, co niewątpliwie mogę uczynić, będę morderczynią męża.
Nigdy nie zagrała tak zręcznie na jego próżności. W niespeł-