Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom I.djvu/180

Ta strona została uwierzytelniona.

ją oblegać nieszczęsna myśl o wdowieństwie, którą z takim trudem zdołała odtrącić. Zamknęła się z mężem w gabinecie. Kilka godzin uspokajała go napróżno: ostatni anonim przebrał miarę. Wreszcie zdołała przeobrazić odwagę spoliczkowania pana Valenod na odwagę ofiarowania sześciuset franków Juljanowi celem opłacenia seminarjum. Pan de Rênal, przeklinając po sto razy dzień w którym powziął nieszczęsną ideę wzięcia preceptora, zapomniał o anonimie.
Pocieszyła go trochę myśl, z której nie zwierzył się żonie: przy pewnej zręczności, wyzyskując romantyczne poglądy młodzieńca, spodziewał się iż zdoła go skłonić tańszym kosztem do odrzucenia propozycji pana Valenod, o wiele trudniej było pani de Rênal przekonać Juljana, iż, wyrzekając się dla próżności męża korzystnej posady, może, bez upokorzenia, przyjąć kompensatę.
— Ależ, powtarzał Juljan, nigdy, ani przez chwilę, nie miałem zamiaru przyjąć tej propozycji. Zanadto przyzwyczailiście mnie do wykwintu: gruboskórność tych ludzi zabiłaby mnie.
Okrutna konieczność ugięła swą żelazną ręką wolę Juljana. Duma podsuwała mu ten pozór, aby sumę ofiarowaną przez mera przyjąć jedynie jako pożyczkę, i wystawić oblig uręczający za pięć lat zwrot jej z procentami.
Pani de Rênal wciąż miała jakieś kilka tysiący franków ukryte w grocie. Ofiarowała mu je ze drżeniem, aż nadto czując iż odrzuci z gniewem tę ofiarę.
— Czy chcesz mi zohydzić pamięć naszej miłości?
Wreszcie Juljan opuścił Verrières. Pan de Rênal był uszczęśliwiony: w obmierzłej chwili przyjmowania pieniędzy, poświęcenie okazało się zbyt ciężkie dla Juljana. Odmówił stanowczo. Pan de Rênal rzucił mu się na szyję ze łzami w oczach. Kiedy Juljan poprosił go o świadectwo, nie mógł, w swoim entuzjazmie, znaleźć dość chlubnych wyrażeń na jego pochwałę. Bohater nasz miał zaoszczędzonych pięć ludwików; o takąż sumę zamierzał prosić Fouquégo.