Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom I.djvu/198

Ta strona została uwierzytelniona.

których trzeba mu się wybić! Ale czego Juljan nie wiedział, czego nie zdradzono przed nim, to że być pierwszym we wszelkich kursach dogmatyki, historji kościelnej, etc., było w ich oczach jedynie grzeszną pychą. Od czasu Woltera, od czasu rządu dwu Izb, będącego w gruncie jedynie nieufnością i osobistem dociekaniem, Kościół we Francji zrozumiał pono, że książki są jego prawdziwym wrogiem. Pokora serca jest wszystkiem w jego oczach. Tryumfy w naukach, nawet duchownych, są mu podejrzane, i słusznie. Któż przeszkodzi wybitnej inteligencji przejść do przeciwnego obozu, jak Siéyes albo Grégoire? Wystraszony Kościół czepia się papieża jako jedynej deski zbawienia. Jeden papież może się pokusić o sparaliżowania ducha krytyki i, zapomocą wspaniałych ceremonij swego dworu, usypiać znudzone i chore dusze światowców.
Nawpół przenikając te prawdy, którym wszelako każde słowo w seminarjum sili się przeczyć, Juljan popadł w melancholję. Pracował wiele, starając się szybko nauczyć rzeczy użytecznych dla księdza, a fałszywych i bezwartościowych w jego własnych oczach. Sądził, że to jest wszystko, co ma do roboty.
— Czyżby już wszyscy o mnie zapomnieli? myślał. Nie wiedział, że ksiądz Pirard otrzymał i rzucił w ogień kilka listów z pieczątką z Dijon, w których, mimo nienagannej formy, przebijała namiętna miłość, walcząca widocznie z ciężkiemi wyrzutami. — Tem lepiej, pomyślał ksiądz Pirard, przynajmniej kobieta, którą kochał ów młody człowiek, nie jest bezbożnica.
Jednego dnia, dostał się w ręce księdza Pirard list wpół zatarty łzami: było to wiekuiste pożegnanie. „Wreszcie, pisała ta osoba do Juljana, niebo pozwoliło mi, w swojej łasce, znienawidzić, nie sprawcę mej winy — on będzie dla mnie zawsze najdroższą istotą — ale samą winę. Ofiara spełniona, drogi mój. Dobro istot wobec których mam obowiązki, istot które ty tak kochałeś, przeważyło. Bóg sprawiedliwy lecz straszny nie będzie mścił się na nich za zbrodnie matki. Żegnaj, Juljanie, bądź sprawiedliwy dla ludzi“.
Koniec był ledwie czytelny; pisząca przesyła Juljanowi adres