Juljan starał się zrazu dojść do non culpa, to znaczy do stanu młodego seminarzysty, którego chód, sposób poruszania oczami, rękami, nie zdradzają wprawdzie światowości, ale nie wskazują jeszcze istoty pochłoniętej myślą o drugiem życiu i o zupełnej nicości tego świata.
Bezustanku spotykał Juljan takie zdania wypisane węglem na ścianach: „Cóż znaczy sześćdziesiąt lat próby, w porównaniu z wiecznością rozkoszy lub z wiecznością wrzącej oliwy w piekle!“ Nie lekceważył ich już; zrozumiał, że należy je mieć ciągle przed oczami. — Cóż będę czynił przez całe życie? myślał. Będę sprzedawał wiernym miejsce w niebie, jak zdołam im uwidocznić to miejsce? zapomocą zewnętrznej różnicy między sobą a człowiekiem świeckim.
Po kilku miesiącach nieustannego wysiłku, Juljan jeszcze wyglądał na człowieka, który myśli. Sposób poruszania oczami, składania ust, nie zdradzał jeszcze wiary ślepej, gotowej we wszystko wierzyć i wszystkiemu dać świadectwo, choćby męczeństwem. Z wściekłością widział Juljan, że najtępsi chłopi przewyższają go w tej mierze. Ci, z zupełnie naturalnych przyczyn, nie mogli wyglądać na myślicieli.
Ileż mąk zadawał sobie aby osiągnąć ten pozór żarliwej i ślepej wiary, gotowej przed wszystkiem się ukorzyć i wszystko wycierpieć, którą spotyka się tak często we włoskich klasztorach i której tak pyszne wzory zostawił nam Guerchin w kościelnych malowidłach.
W uroczyste święta, dawano seminarzystom kiełbaski z kapustą. Sąsiedzi Juljana zauważyli, że jest nieczuły na to szczęście; była to jedna z pierwszych jego zbrodni. Koledzy widzieli w tem wstrętną i głupią obłudę; nic nie przysporzyło mu tylu wrogów. Patrzcie mieszczucha, pyszałka, mówili, który udaje że gardzi najlepszą wyżyrką, kiełbaskami z kapustą! fuj, paskudziarz! zarozumialec!
Ach, tak! głupota tych młodych kmiotków, moich kompanów,
Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom I.djvu/202
Ta strona została uwierzytelniona.