Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom I.djvu/206

Ta strona została uwierzytelniona.

ne w stosunku do kolorytu, jaki staraliśmy się zachować w tej książce. Współcześni, nawet znosząc pewne rzeczy, doznają na ich przypomnienie wstrętu, paraliżującego wszelką przyjemność, nawet tę która płynie z czytania powieści.
Studja nad hipokryzją gestów szły Juljanowi dość opornie; chwilami ogarniał go wstręt, zniechęcenie. Nie mógł osiągnąć sukcesu, do tego w karjerze która mu była wstrętna. Najmniejsza pomoc z zewnątrz wystarczyłaby aby mu dodać otuchy, trudności nie były zbyt wielkie; ale czuł się sam, jak łódka wśród Oceanu. — A gdybym nawet zwyciężył, powiadał sobie: całe życie spędzie w tak ohydnem towarzystwie! Obżartuchy marzący jedynie o omlecie ze słoniną na obiad, lub też tacy księża Castanède dla których żadna zbrodnia nie jest zbyt czarna! Dojdą do władzy, ale za jaką cenę, wielki Boże!
Wola ludzka jest potęgą, czytam to wszędzie; ale czy wystarczy aby pokonać taki wstręt? Zadanie wielkich ludzi było łatwe: niebezpieczeństwo, mimo całej grozy, zdało się im piękne; a któż zdoła zrozumieć, z wyjątkiem mnie, ohydę tego, co mnie otacza?
Była to najcięższa próba w jego życiu. Tak łatwoby mu było zaciągnąć się do którego ze świetnych pułków stojących w Besançon! Mógł zostać nauczycielem łaciny; tak niewiele potrzebował aby wyżyć! ale wówczas żadnych widoków, żadnego pokarmu dla wyobraźni: to znaczy śmierć. Oto co mu się zdarzyło jednego z owych smutnych dni.
Tak często pyszniłem się w duchu, że jestem różny od innych młodych wieśniaków! Otóż, dość długo żyję, aby zrozumieć że różnica płodzi nienawiść, powiadał sobie jednego rana. Tę wielką prawdę odgadł pod wpływem jednej ze swych najjaskrawszych porażek. Pracował cały tydzień nad pozyskaniem względów pewnego ucznia, otoczonego aureolą świątobliwości. Przechadzał się z nim po dziedzińcu, słuchając z rezygnacją bredni przyprawiających o mdłości. Naraz, zaciągnęło się na burzę, zahuczał grzmot: w tej chwili, świątobliwy kolega wykrzyknął, odpychając go brutalnie: