net, którą mógł spotkać, gdyż kawiarnia była opodal. Spostrzegł zdala księdza Chas-Bernard w bramie jego ukochanej katedry: był to zażywny człowiek o wesołej i szczerej twarzy. Ten dzień, to był dzień jego tryumfu.
— Czekałem na ciebie, drogi synu, zawołał zdaleka spostrzegłszy Juljana, bywaj-że mi! Ciężki będziemy mieli dzień i długi; pokrzepmy się pierwszem śniadaniem; drugie czeka nas o dziesiątej podczas sumy.
— Pragnę, proszę ojca, rzekł Juljan poważnie, nie być ani chwili sam; ojciec raczy zauważyć, dodał wskazując na zegar wieżowy, że przybywam o piątej bez jednej minuty.
— Haba! boisz się tych filutów z seminarjum! Masz też o czem myśleć! rzekł ksiądz Chas; czy droga jest mniej piękna, dlatego że w płotach które ją otaczają rosną ciernie? Podróżny idzie naprzód, a złośliwym cierniom pozwala tkwić w miejscu. Ale, do roboty, chłopcze, do roboty!
Ksiądz Chas miał słuszność, mówiąc że praca będzie ciężka. Poprzedniego dnia odbywała się w katedrze wielka uroczystość żałobna; nie można było nic przygotować, trzeba było tedy, w ciągu jednego ranka, przybrać czerwonym adamaszkiem, do wysokości trzydziestu stóp, wszystkie słupy gotyckie tworzące trzy nawy. Biskup sprowadził z Paryża ekstra-pocztą czterech tapicerów, ale nie mogli nastarczyć wszystkiemu; zamiast zaś wspomagać dobrą radą niezręczność besansońskich kolegów, zdwajali ją zapomocą drwin.
Juljan zrozumiał, że trzeba wyleźć samemu na drabinę: wrodzona zwinność przydała mu się. Podjął się kierować pracą miejscowych tapicerów. Ksiądz Chas, zachwycony, patrzał jak młodzieniec buja z drabiny na drabinę. Skoro wszystkie kolumny obleczono adamaszkiem, trzeba było umieścić pięć olbrzymich bukietów z piór na baldachimie nad głównym ołtarzem. Jestto bogate sklepienie ze złoconego drzewa, wspierające się na ośmiu kręconych kolumnach z włoskiego marmuru. Ale, aby się dostać na środek baldachimu, ponad tabernaculum, trzeba było przejść po starym
Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom I.djvu/211
Ta strona została uwierzytelniona.