Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom I.djvu/214

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy, w cudną pogodę, procesja obchodziła zwolna Besançon, zatrzymując się przy wspaniałych stacjach wzniesionych przez władze, kościół utonął w głębokiem milczeniu. Panował w nim mrok oraz miły chłód; jeszcze unosiły się zapachy kwiatków i kadzidła.
Cisza, samotność, chłód długich naw wprawiały Juljana w stan coraz słodszego marzenia. Nie mącił mu go ksiądz Chas, zajęty w innej części kościoła. Dusza chłopca niemal opuściła śmiertelną powłokę, która przechadzała się zwolna po północnem skrzydle powierzonem jego pieczy. Czuł się spokojny, ile że przy konfesjonałach znajdowało się jedynie kilka prostych kobiet: wzrok jego biegł bez myśli przed siebie.
Wyrwał go poniekąd z roztargnienia widok dwóch kobiet bardzo wykwintnie ubranych; obie klęczały, jedna przy konfesjonale, druga tuż obok na klęczniku. Juljan patrzał nie widząc; jednakże, bądź przez mętną świadomość obowiązków, bądź pod wpływem podziwu dla prostego lecz szlachetnego stroju pań, zauważył, że w konfesjonale nie było księdza. — To szczególne, pomyślał, że te piękne panie, jeśli są tak nabożne, nie klęczą przy której ze stacyj; lub, jeśli to światowe damy, że się nie umieściły na widoku, w pierwszym rzędzie balkonu. Jak ta suknia doskonale leży! Co za wdzięk! Zwolnił kroku aby się im przypatrzyć.
Osoba klęcząca przy konfesjonale odwróciła głowę na odgłos kroków Juljana wśród ciszy. Naraz, wydała głośny krzyk i zemdlała.
Czując że mdleje, dama osunęła się na kolana i przegięła się w tył; przyjaciółka pośpieszyła jej z pomocą. Równocześnie, Juljan ujrzał biust zemdlonej damy: znany naszyjnik z dużych szlachetnych pereł uderzył jego oko. Cóż się z nim stało, kiedy poznał włosy pani de Rênal! była to ona. Osobą, która starała się jej podtrzymać głowę i nie dać całkiem upaść, była pani Derville. Juljan, nieprzytomny, rzucił się ku nim; pani de Rênal, padając, byłaby może pociągnęła przyjaciółkę, gdyby Juljan ich nie podtrzymał. Ujrzał głowę pani de Rênal, bladą, zwisłą bez czucia. Pomógł