Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom I.djvu/228

Ta strona została uwierzytelniona.

Quid libi dixerunt? (Co ci powiedzieli?) zakrzyknął donośnie na widok Juljana.
Kiedy Juljan plątał się nieco przekładając na łacinę słowa biskupa, ex-rektor rzekł swoim twardym głosem z niezręczną gestykulacją:
— Mów po francusku i powtarzaj wiernie słowa Jego Dostojności, nic nie dodając, nic nie ujmując.
— Osobliwy podarek biskupa dla seminarzysty! mruknął przeglądając wspaniałego Tacyta, którego złocony brzeg zdawał się go przejmować wstrętem.
Wybiła druga, kiedy, po bardzo szczegółowem sprawozdaniu, ksiądz pozwolił swemu ulubieńcowi udać się na spoczynek.
— Zostaw mi pierwszy tom swego Tacyta, z dedykacją Jego Dostojności, rzekł. Tych kilka łacińskich wyrazów będzie dla ciebie gromochronem po moim wyjeździe. Erit tibi, fili mi, successor meus tanquam leo quaerens quem devoret. (Następca mój będzie dla ciebie, synu, niby lew szukający kogoby pożarł).
Nazajutrz rano, Juljan zauważył, że koledzy odnoszą się doń w szczególny sposób. To zdwoiło jego ostrożność. Oto, pomyślał, następstwa dymisji księdza Pirard. Całe seminarjum wie o tem, a ja uchodzę za jego faworyta. Musi być coś zelżywego w tem obejściu: ale nie mógł się niczego dopatrzyć. Przeciwnie, wszystkie oczy wolne były od nienawiści. Co to ma znaczyć? zapewne jakaś pułapka; trzymajmy się ostro. Wreszcie, mały seminarzysta z Verrières bąknął, śmiejąc się: Cornelii Taciti opera omnia. (Dzieła wszystkie Korneljusza Tacyta).
Na te słowa, wszyscy jęli na wyprzódki winszować Juljanowi, nietylko wspaniałego podarku, ale zaszczytu dwugodzinnej rozmowy z Jego Dostojnością. Wiedzieli wszystko do najdrobniejszych szczegółów. Od tej chwili, ustała wszelka zawiść, zaczęto mu się łasić nikczemnie: ksiądz Castanède, który, jeszcze poprzedniego dnia, obchodził się z nim najbrutalniej, ujął go pod ramię i zaprosił na śniadanie.