Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom I.djvu/241

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czemu nie? odparła. Ten nieszczęsny nawrót odjął mi wszelki szacunek dla samej siebie i dopełnia na zawsze miary mego nieszczęścia. (To mówiąc, tuliła go do serca). Mąż zmienił się dla mnie, podejrzewa coś; sądzi, żem sobie zadrwiła z niego w tej sprawie, ma żal do mnie. Jeśli usłyszy najlżejszy szmer, jestem zgubiona, wypędzi mnie jak ostatnią nędznicę!
— Och! mówi przez twoje usta ksiądz Chélan, rzekł Juljan; nie mówiłabyś tak do mnie przed odjazdem; kochałaś mnie wówczas!
Juljan otrzymał nagrodę za swą przytomność; kochanka zapomniała natychmiast o niebezpieczeństwie ze strony męża, aby myśleć o większem znacznie niebezpieczeństwie: o tem, że Juljan może wątpić o jej miłości. Robiło się coraz jaśniej, pokój napełniał się żywem światłem. Juljan odnalazł wszystkie upojenia, widząc w swoich ramionach, prawie u swoich stóp, tę uroczą kobietę, jedyną jaką kochał w życiu. Jeszcze przed paru godzinami tonęła w lęku przed straszliwym Bogiem i w miłości swoich obowiązków! Umocnione rokiem wytrwania postanowienie nie mogło się ostać wobec jego śmiałości.
Niebawem, zrobił się w domu ruch: pani de Rênal zaniepokoiła się czemś, o czem nie pomyślała dotąd.
— Ta nieznośna Eliza może tu wejść lada chwila, co zrobić z tą ogromną drabiną, rzekła, gdzie ją ukryć? Zaniosę ją na strych, wykrzyknęła niemal radośnie.
— Ależ trzeba przejść przez pokój służącego, rzekł Juljan zdumiony.
— Zostawię drabinę w korytarzu, zawołam służącego i dam mu jakieś zlecenie.
— Przygotuj pozór, w razie gdyby służący, przechodząc przez korytarz, spostrzegł drabinę.
— Dobrze, aniele, rzekła pani de Rênal całując go. Ty uważaj aby się skryć pod łóżko, w razie gdyby, w mej nieobecności, Eliza weszła tutaj.