Po raz drugi, ta pięknie ubrana dama nazywała go zupełnie poważnie panem! To przechodziło wszelkie oczekiwania Juljana. W najśmielszych zamkach na lodzie jakie budowała jego młodość, nie spodziewał się, aby prawdziwa dama raczyła doń przemówić słowo, zanim będzie w pięknym uniformie. Panią de Rênal znowuż zupełnie zwiodła piękna cera, duże czarne oczy i ładne włosy chłopca, które kręciły się bardziej niż zwykle, ponieważ, pragnąc się ochłodzić, umaczał głowę w studni. Ku wielkiej jej radości, ów nieszczęsny preceptor, którego srogiej i odrażającej miny tak się lękała dla dzieci, wyglądał na nieśmiałą młodą dziewczynę. Dla spokojnej duszy pani de Rênal, kontrast między jej obawami a rzeczywistością był wielkiem wydarzeniem. Ochłonęła wreszcie; zarazem uczuła się zdziwiona, iż stoi tak pod bramą z młodym chłopcem ledwie że ubranym, i tak blisko niego!
— Proszę, chciej pan wejść, rzekła lekko zakłopotana.
W życiu swojem nie doznała tak głębokiej i szczerej przyjemności; jakież lube zjawisko po dręczących obawach! Zatem, te śliczne, tak przez nią wypielęgnowane dzieci nie dostaną się w ręce niechlujnego i zgryźliwego klechy. Wszedłszy do sieni, obejrzała się na Juljana, który kroczył za nią nieśmiało. Jego zdumienie na widok tak ładnego domu przydało mu jeszcze wdzięku w oczach pani de Rênal. Nie wierzyła własnym oczom. Wyobrażała sobie zwłaszcza, że preceptor musi być ubrany czarno.
— Więc to prawda, rzekła przystając jeszcze i drżąc aby to co ją przepełniało takiem szczęściem nie okazało się omyłką, że Pan umie po łacinie?
Słowa te uraziły dumę Juljana i rozproszyły czar, pod którym żył od kwadransa.
— Tak, pani, odparł starając się przybrać oziębłą minę; umiem po łacinie równie dobrze jak ksiądz proboszcz; czasami nawet ksiądz Chélan raczy uznawać że lepiej.
Pani de Rênal wydało się w tej chwili, że Juljan ma minę bardzo surową. Podeszła doń i rzekła:
Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom I.djvu/55
Ta strona została uwierzytelniona.