Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom I.djvu/69

Ta strona została uwierzytelniona.

dy widzą iż sprawy przybierają zdawna upragniony obrót, trzeba zastrzec, że służący nie będzie miał prawa brać romansów. Wcisnąwszy się do domu, te niebezpieczne książki mogłyby zepsuć garderobianą pani, a nawet lokajów.
— Zapomina pan o pamfletach politycznych, dodał pan de Rênal wyniośle. Chciał ukryć podziw, jaki w nim obudził mądry półśrodek preceptora.
Życie Juljana składało się tedy z drobnych spraw, a powodzenie ich zaprzątało go o wiele więcej niż wyraźna sympatja którą byłby mógł z łatwością wyczytać w sercu pani de Rênal.
W domu mera znów Juljan wszedł w rolę, w jakiej tkwił przez całe życie. I tu, jak w ojcowskim tartaku, głęboko pogardzał ludźmi z którymi się stykał, oni zaś płacili mu nienawiścią. Słuchając rozmów podprefekta, pana Valenod i innych, o rzeczach na które patrzał razem z nimi, czuł jak ich pojęcia odległe są od rzeczywistości. Niechby mu się jakiś postępek wydał wspaniały, u nich z pewnością spotkał się z naganą. Raz po raz wykrzykiwał w duchu: „Cóż za potwory, albo co za głupcy!“ Zabawne jest, że, przy całej tej wyniosłości, często nie rozumiał tego co mówiono.
W życiu swojem rozmawiał szczerze jedynie ze starym chirurgiem; to trochę co wiedział odnosiło się do włoskich kampanij Bonapartego albo do chirurgji. Jego młodzieńcza odwaga lubowała się w szczegółowem opowiadaniu o najboleśniejszych operacjach.
— Jabym ani drgnął! powiadał sobie.
Pierwszy raz kiedy pani de Rênal próbowała nawiązać z nim rozmowę poza tematem wychowania, zaczął mówić o operacjach: zbladła i prosiła aby przestał.
Pozatem, nie wiedział nic. Toteż, ilekroć znalazł się sam z panią de Rênal, zapadało osobliwe milczenie. W salonie, mimo jego skromności, pani de Rênal widziała w oczach Juljana błysk wyższości intelektualnej wobec innych gości. Skoro zostali sami, czuła że jest zakłopotany. Niepokoiło ją to; instynktem kobiecym odgadywała, że to zakłopotanie nie ma bynajmniej podkładu tkliwości.