Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom I.djvu/89

Ta strona została uwierzytelniona.

jego spokojne i potężne ruchy; zazdrościł tej siły, zazdrościł tej samotności.
To był los Napoleona; czy będzie kiedy jego losem?


XI WIECZÓR.

Yet Julia’s very coldnes still was kind,
And tremulously gentle her small hand
Withdrew itself from his, but left behind
A little pressure, thrilling; and so bland
And slight, so very slight that to the mind
Twas but a doubt.
Don Juan, I, 71.

Ale trzeba było pokazać się w Verrières. Szczęśliwym trafem, wychodząc z plebanji, Juljan spotkał pana Valenod, któremu opowiedział skwapliwie o podwyżce pensji.
Wróciwszy do Vergy, Juljan szedł do ogrodu aż z zapadnięciem nocy. Dusza jego była zmęczona wzruszeniami tego dnia. — Co ja im powiem? pytał z niepokojem, myśląc o paniach. Nie zdawał sobie sprawy, że właśnie dusza jego znajduje się na poziomie drobnych okoliczności, któremi zazwyczaj interesują się kobiety. Często Juljan był zagadką dla pani Derville a nawet dla jej przyjaciółki, i nawzajem on sam nawpół tylko rozumiał to co one doń mówiły. Przyczyną tego była siła, i jeśli wolno się tak wyrazić, rozpięcie namiętności jakie poruszały duszę ambitnego chłopca. W tem dziwnem sercu prawe codzień szalała burza.
Wchodząc tego wieczoru do ogrodu, Juljan skłonny był dostroić się do tonu ładnych kuzynek. Czekały go niecierpliwie. Usiadł na zwykłem miejscu, obok pani de Rênal. Niebawem zapadła głęboka ciemność. Chciał ująć białą rękę, którą oddawna widział blisko siebie, opartą o poręcz. Ręka zawahała się chwilę, wreszcie cofnęła się z gestem niezadowolenia. Juljan gotów był po-