Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom I.djvu/92

Ta strona została uwierzytelniona.

ki, gdy się cofa. To najczystsza metoda Napoleońska. Muszę go poprosić o trzy dni urlopu dla odwiedzenia mego przyjaciela. Jeśli odmówi, dam mu jeszcze raz wóz albo przewóz; ale on ustąpi!
Pani de Rênal nie mogła zmrużyć oka. Zdawało się jej, że nie żyła do tej chwili. Nie mogła się oderwać od rozkosznej myśli o pocałunkach, jakiemi Juljan okrywał jej rękę.
Naraz, błysło jej okropne słowo: cudzołóstwo. Wszystko, czem najohydniejsza rozpusta może pokalać pojęcie fizycznej miłości, nasunęło się jej wyobraźni. Myśli te siliły się zaćmić tkliwy i boski obraz Juljana, oraz szczęście kochania go. Przyszłość jawiła się jej w straszliwych barwach. Czuła się nędznicą.
Był to straszny moment; dusza jej wchodziła w nieznane kraje. W wilję, zakosztowała nieznanego wprzód szczęścia; obecnie zanurzyła się w okrutnej męczarni. Nie miała najmniejszego pojęcia o takich cierpieniach; odchodziła od zmysłów. Przez chwilę przyszło jej do głowy wyznać mężowi że się boi pokochać Juljana. W ten sposób, mówiłaby choć o nim! Szczęściem, przypomniała sobie przestrogę ciotki w dzień ślubu: aby się nigdy nie zwierzać mężowi, który, ostatecznie, jest panem. W bezmiarze boleści, pani de Rênal łamała ręce.
Szarpały ją okrutne i sprzeczne obrazy. To lękała się że Juljan jej nie kocha, to dręczyło ją straszliwe poczucie zbrodni, jakgdyby nazajutrz miała się znaleźć pod pręgierzem, na placu, z napisem objaśniającym pospólstwo o cudzołóstwie którego się dopuściła.
Pani de Rênal nie miała pojęcia o życiu; nawet na jawie i w pełni rozumu, nie dostrzegłaby różnicy między winą w obliczu Boga a piętnem powszechnej wzgardy.
Kiedy ochłonęła nieco z myśli o wiarołomstwie i o hańbie, jaką, w jej pojęciu, zbrodnia ta wlecze za sobą, kiedy zatonęła w marzeniach o słodyczy niewinnego życia obok Juljana jak wprzódy, naraz ogarniała ją straszliwa myśl że Juljan kocha inną. Widziała jeszcze jego bladość na myśl że postrada jej portret, lub też nara-