Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom I.djvu/98

Ta strona została uwierzytelniona.

sięcy? gdybym miał ciebie tego dnia, licytowałbym wyżej i utrzymałbym się przy kupnie. Zostań mym wspólnikiem.
Propozycja ta zepsuła humor Juljanowi i krzyżowała jego szaleństwo. Podczas wieczerzy, którą przyrządzili sami niby bohaterowie Homera — Fouqué sam prowadził gospodarstwo — druh pokazywał Juljanowi rachunki i dowodził jak bardzo handel drzewem jest rentowny. Fouqué miał wysokie pojęcie o inteligencji i o charakterze Juljana.
Skoro wreszcie chłopiec znalazł się w samotnej izdebce, pomyślał: Prawda, mogę tu zarobić kilka tysięcy, następnie zaś oblec, w lepszych warunkach, mundur lub sutannę, wedle tego, jaka moda będzie wówczas we Francji. Trochę uzbieranego grosza usunie drobne trudności. Żyjąc samotnie w tych górach, okrzeszę się trochę z nieświadomości tylu rzeczy stanowiących treść salonów. Ale Fouqué nie ma zamiaru się żenić; powtarza że samotność mu cięży. Jasne jest, że, jeśli bierze wspólnika bez kapitału, to w nadziei zyskania towarzysza, który go nie opuści.
— Mamż oszukiwać przyjaciela? zawołał wzburzony. Ten chłopak, w którym obłuda i bezwzględność stanowiły zwyczajną drogę do celu, nie mógł, w tym wypadku, znieść myśli o najmniejszej nielojalności wobec człowieka który go kochał.
Naraz, ogarnęła go radość: miał powód aby odmówić.
— Jakto! miałbym zmarnować nędznie kilka lat! dobić tak do dwudziestego ósmgo roku! ależ, w tym wieku, Napoleon dokonał już największych czynów! Kiedy uciułam parę groszy targując wyręby i zabiegając się o względy hultajów, któż mi ręczy, czy będę miał jeszcze ten święty ogień, potrzebny aby zdobyć imię?
Nazajutrz rano, Juljan odpowiedział spokojnie dobremu Fouqué, który uważał sprawę współki za ubitą, że powołanie do stanu kapłańskiego nie pozwala mu przyjąć propozycji. Fouqué nie mógł się opamiętać.
— Ależ pomyśl, powtarzał, ja cię biorę za wspólnika, lub, je-