Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/101

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie była to, trzeba przyznać, owa rozkosz, jaką znajdował niekiedy przy pani de Rênal. Pierwsze te chwile nie miały nic tkliwego. Było to upojenie ambicji, a Juljan był przedewszystkiem ambitny. Zaczął na nowo mówić o swoich podejrzeniach i ostrożności. Mówiąc, myślał jak skorzystać ze zwycięstwa.
Matylda, jeszcze zakłopotana i jakby zgnębiona swoim krokiem, rada była, że znaleźli temat do rozmowy. Zaczęli mówić o sposobach widywania się. Juljan upajał się inteligencją i tupetem, które rozwinął w tej dyskusji. Mieli do czynienia z ludźmi bardzo przenikliwymi, młody Tanbeau szpieguje niezawodnie, ale oni oboje też nie są znów tak niezręczni.
Cóż łatwiejszego niż spotykać się w bibljotece i tam się umawiać?
Mogę zjawiać się, bez obudzenia podejrzeń, we wszystkich apartamentach, dodał Juljan; prawie że w sypialni pani de la Mole. Trzeba było nieodzownie przejść przez ten pokój, aby się dostać do pokoju córki. Jeśli Matylda woli, aby zawsze wchodził po drabinie, narażać się na to błahe niebzpieczeństwo będzie dlań rozkoszą.
Matyldę drażniła jego tryumfująca mina. — Jest tedy moim panem! myślała. Już nękały ją wyrzuty. Rozsądek wzdrygał się przed tym bezmiarem szaleństwa. Gdyby mogła, unicestwiłaby siebie i Juljana. Kiedy, chwilami, siłą woli nakazywała milczenie wyrzutom, uczucie nieśmiałości i wstydu czyniły ją bardzo nieszczęśliwą. Nie przewidywała tego straszliwego stanu.
— Trzeba coś mówić, myślała, wypada przecie rozmawiać z kochankiem. Zaczem, jakby dla spełnienia obowiązku, z czułością raczej w słowach niż w tonie, opowiedziała mu wszystko co przeżyła w ciągu ostatnich dni.
Jeśli się odważy, zgodnie z jej rozkazem, wejść do niej po drabinie, wówczas (tak postanowiła) odda mu się zupełnie. Ale nikt nigdy nie powiedział rzeczy równie czułych zimniejszym i grzeczniejszym tonem. Dotąd, schadzka była lodowato chłodna; dopraw-