Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/103

Ta strona została uwierzytelniona.

Jeśli w uczuciach jego nie było nic tkliwości, to dlatego, że — mimo iż słowo to może się wydać dziwne — Matylda, w całem postępowaniu, dopełniła niejako obowiązku. We wszystkich wypadkach tej nocy nie było dla niej nic nieprzewidzianego, prócz męki i wstydu, które znalazła w miejsce owej doskonałej błogości opisywanej w powieściach.
— Czyżbym się omyliła, czyżbym go wcale nie kochała? rzekła sobie.


XLVII. STARA SZPADA.

I now mean to be serious; — it is time
Since laughter now-a-days is deem’d too serious
A jest at vice by virtue’s called a crime.
Don Juan, p. XIII.

Nie zjawiła się przy obiedzie. Wieczorem, zeszła na chwilę do salonu, ale nie patrzyła na Juljana. Wydało mu się to dziwne; ale, pomyślał, nie znam ich obyczajów; zapewne ona mi to wytłumaczy. Bądź co bądź, z najwyższą ciekawością śledził rysy Matyldy; nie mógł ukryć przed sobą, że mają wyraz oschły i niechętny. Wyraźnie, nie była to ta sama kobieta, która poprzedniej nocy odczuwała lub udawała wybuchy szczęścia, zbyt gwałtowne aby mogły być szczere.
Nazajutrz i trzeciego dnia, ten sam chłód; nie patrzyła nań, nie uważała jego obecności. Juljan, pożerany niepokojem, był o sto mil od uczuć pierwotnego tryumfu. Byłożby to przebudzenie cnoty? Ale to było zbyt płaskie słowo dla dumnej Matyldy.
W zwykłych okolicznościach, ona wcale nie wierzy w religję, myślał Juljan; ceni ją jako rzecz użyteczną dla interesów kasty. Ale czy, przez prosty wstyd, nie może sobie wyrzucać błędu? Juljan sądził, że jest jej pierwszym kochankiem.