Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/108

Ta strona została uwierzytelniona.

wych lalusiów trzebaby stopić w jedno, aby uzyskać taki odruch?
Trzeba przyznać, że był bardzo piękny w chwili gdy wszedł na krzesło aby powiesić szpadę, ściśle w tej samej malowniczej pozycji, jaką jej nadał tapicer! Ostatecznie, to nie było takie szaleństwo żem go pokochała.
W tej chwili, gdyby się nastręczył jaki sposób nawiązania z Juljanem, chwyciłaby się go z przyjemnością. Juljan, zamknąwszy się na dwa spusty, oddał się rozpaczy. W przystępie szaleństwa, myślał już iść się jej rzucić do nóg. Gdyby, miast tkwić w pokoju, puścił się na wędrówkę po ogrodzie i pałacu, tak aby otworzyć furtkę sposobności, męczarnia jego zmieniłaby się może w jednej chwili w szczęście.
Ale ten spryt, którego brak mu zarzucamy, wykluczyłby ów wzniosły gest, jakim pochwycił miecz, który to gest nadał mu tyle powabu w oczach panny. Zwrot ten na korzyść Juljana trwał cały dzień; Matylda przedstawiała sobie w uroczych barwach krótkie chwile miłości, żałowała tych chwil.
W istocie, mówiła sobie, miłość moja do tego biednego chłopca, trwała, w jego pojęciu, od pierwszej po północy, kiedy go ujrzałam jak wchodzi po drabinie z pistoletem w kieszeni, aż do ósmej rano. W kwadrans potem, kiedym słuchała mszy, przyszło mi na myśl, że on może mnie niewolić postrachem.
Po obiedzie, panna de la Mole nietylko nie unikała Juljana, ale zagadnęła go i zachęciła poniekąd aby się udał za nią do ogrodu; usłuchał. Brakło mu jeszcze tej próby. Matylda ulegała bezwiednie odradzającej się miłości. Znajdowała przyjemność w tem aby się z nim przechadzać, patrzała z ciekawością na ręce, które chwyciły miecz aby ją zabić.
Po takim postępku, po wszystkiem co się stało, nie mogło być już mowy o zwadzie.
Stopniowo, Matylda zaczęła mu się zwierzać ze stanu swego