Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/159

Ta strona została uwierzytelniona.

najstaranniej. Pani de la Mole rada była niezmiernie z tej oznaki szacunku; chcąc wyrazić zadowolenie, rozgadała się przed panią de Fervaques o podróży Juljana. Juljan siadł koło marszałkowej w ten sposób, że Matylda nie mogła widzieć jego oczu. Tak się umieściwszy wedle wszelkich reguł sztuki, rozpłynął się wobec pani de Fervaques w bezgranicznym podziwie. Tyrada na temat tego uczucia stanowiła początek pierwszego z listów darowanych mu przez księcia.
Marszałkowa wspomniała, że się wybiera do Opery; Juljan pospieszył tam, spotkał kawalera de Beauvoisis, który go zaprosił do loży szambelanów, tuż obok pani de Fervaques. Juljan wpatrywał się w nią bez przerwy. — Muszę, powiadał sobie wracając, prowadzić dziennik oblężenia: inaczej zapomniałbym swoich strategicznych kroków. Zmusił się do napisania paru stronic o tym nudnym przedmiocie, i osiągnął to, że — o cudzie! — prawie przestał myśleć o pannie de la Mole.
Matylda prawie zapomniała o Juljanie w czasie jego podróży. — Ostatecznie, ten pan, to bardzo płaska figura, myślała: imię jego będzie mi zawsze przypominało największy błąd mego życia. Trzeba szczerze wrócić do utartych pojęć cnoty i honoru; zbyt wiele traci kobieta zapominając o nich.
Okazała się skłonna uwieńczyć układy z margrabią de Croisenois, prowadzone od tak dawna. Szalał z radości; byłby mocno zdziwiony, gdyby mu kto powiedział, że, na dnie uczuć Matyldy które napełniały go taką dumą, jest — rezygnacja.
Wszystkie pojęcia panny de la Mole uległy zmianie na widok Juljana. — Niema co, to jest naprawdę mój mąż, mówiła sobie: jeżeli szczerze mam wrócić na drogę cnoty, powinnam zaślubić jego.
Była przygotowana na natręctwo, na nieszczęśliwe miny Juljana; przygotowała sobie odpowiedzi, była pewna, że po obiedzie spróbuje przemówić do niej kilka słów. Tymczasem, wręcz przeciwnie, został w salonie; nawet nie spojrzał w stronę ogrodu. (Bóg wie, ile go to kosztowało!) Lepiej pozbyć się odrazu tych wyja-