Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/192

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jeśli on zginął, i ja zginę, mówiła. To ty, ojcze, będziesz przyczyną jego śmierci... Będziesz może rad z tego... Ale przysięgam na jego cienie, że natychmiast wdzieję żałobę, będę publicznie wdową po panu Sorel, roześlę zawiadomienia o śmierci, możesz być tego pewny... Nie licz na moją podłość, ani na moje tchórzostwo.
Miłość jej dochodziła do szaleństwa. Pan de la Mole patrzał na to bezradny.
Zaczął rozważać rzeczy nieco chłodniej. Matylda nie zjawiła się na śniadanie. Margrabiemu sprawiło pewną ulgę, a zwłaszcza pochlebiło mu to, że spostrzegł iż Matylda o niczem nie wspomniała matce.
Juljan zsiadł z konia... Matylda kazała go zawołać i rzuciła się w jego ramiona niemal przy pannie służącej. Juljan nie był zbytnio zachwycony tym wybuchem; długa narada z księdzem Pirard uzbroiła go w rachubę i dyplomację. Wyobraźnię jego stłumił rachunek prawdopodobieństw. Matylda powiedziała mu ze łzami w oczach, że czytała jego samobójczy list.
— Ojciec może się namyślić; zrób to dla mnie i jedź natychmiast do Villequier. Siadaj z powrotem na konia, zniknij z pałacu nim wstaną od stołu.
Widząc chłodną i zdumioną fizjognomję Juljana, zalała się łzami.
— Pozwól mnie działać, wykrzyknęła z uniesieniem ściskając go. Wiesz dobrze, że nie z własnej woli rozłączam się z tobą. Pisz na imię pokojówki, adresuj obcą ręką, ja będę pisała całe tomy. Bądź zdrów! uciekaj.
Ostatnie słowo uraziło Juljana, ale usłuchał. — To nieuniknione, pomyślał, iż, nawet w najlepszej intencji, ci ludzie znajdują sposób aby mnie dotknąć.
Matylda oparła się stanowczo wszystkim rozsądnym projektom ojca. Nie chciała dopuścić rokowań na innej podstawie niż ta: będzie panią Sorel, i będzie żyła skromnie z mężem w Szwajcarji, albo przy ojcu w Paryżu. Odrzucała bezwzględnie projekt tajnego