Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/196

Ta strona została uwierzytelniona.

Matyldę zniecierpliwiło wkońcu, że tak mało widuje człowieka, którego wkońcu pokochała szczerze.
W chwili podrażnienia, napisała do ojca, zaczynając jak Otello:
„Tego, że przełożyłam Juljania nad uciechy światowe, godne margrabianki de la Mole, wybór mój dowodzi wystarczająco. Szacunek świata, próżnostki, są dla mnie niczem. Blisko sześć tygodni żyję w rozłące z mężem. To dosyć, aby ci dowieść, ojcze, mego posłuszeństwa. Do przyszłego czwartku opuszczę dom rodzicielski. Dzięki twej wspaniałomyślności, jesteśmy bogaci. Nikt nie zna tajemnicy, prócz czcigodnego księdza Pirard. Udam się do niego; on nas połączy; w godzinę po obrzędzie, będziemy w drodze do Languedoc i nie zjawimy się nigdy w Paryżu, chyba na twoje rozkazy. Ale gnębi mnie, że świat ukuje z tego złośliwe pociski przeciw mnie, przeciw tobie, ojcze. Czy koncepty gawiedzi nie mogą popchnąć poczciwego Norberta do szukania zwady z Juljanem? W takim wypadku, znam go, nie miałabym nad nim żadnej władzy. W duszy jego obudziłby się zbuntowany plebejusz. Zaklinam cię na kolanach, ojcze, przyjedź aby być świadkiem mego ślubu. Twoja obecność stępi ostrze złośliwości świata, upewni życie twego jedynego syna, mego męża, etc. etc.“
List ten wtrącił margrabiego w straszliwy kłopot. Trzebaż było wreszcie coś postanowić. Drobne narowy, zwykli przyjaciele, wszystko to straciło wpływ. W tych niezwykłych okolicznościach, zasadnicze rysy charakteru, urobione w wydarzeniach młodości, odzyskały całą swą władzę. Ciężkie chwile spędzone na emigracji rozwinęły w panu de la Mole wyobraźnię. Po dwóch latach, w ciągu których margrabia zażywał olbrzymiego majątku i dworskich zaszczytów, rok 1790 wtrącił go w niedole wygnania. Twarda ta szkoła przeobraziła duszę dwudziestodwuletniego młodzieńca. W gruncie, raczej koczował wśród swych obecnych bogactw, niż podlegał ich panowaniu. Ale, ta sama wyobraźnia, która uchroniła