Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/202

Ta strona została uwierzytelniona.

jeden z najświetniejszych, znajdował się w pełnym rynsztunku na placu ćwiczeń w Strassburgu. Kawaler de la Vernaye dosiadał wspaniałego alzatczyka, za którego zapłacił sześć tysięcy. Został odrazu porucznikiem, przebywszy podporucznikostwo jedynie w regestrach pułku, o którym nigdy nie słyszał.
Jego spokojna postawa, surowe i niemal groźne oczy, niezmącona zimna krew, zyskały mu od pierwszego dnia uważanie. Wkrótce, jego doskonała i pełna miary grzeczność, zręczność w strzelaniu z pistoletu i władaniu bronią którą objawił bez ostentacji, powściągnęły chętkę do żarcików. Po kilku dniach, opinja pułku oświadczyła się na jego korzyść. — Wszystko ma ten młody człowiek, mówili starzy weredycy, z wyjątkiem młodości.
Ze Strassburga napisał Juljan do księdza Chélan, dawnego proboszcza w Verrières, zgrzybiałego już prawie staruszka:

„Dowiedziałeś się zapewne, ojcze, z radością o której nie wątpię, o wydarzeniach, które skłoniły mą rodzinę do zapewnienia mi losu. Oto pięćset franków: raczysz je, ojcze, rozdać, bez rozgłosu i nie wspominając mego imienia, nieszczęśliwym, biednym dziś jak ja byłem niegdyś, których z pewnością wspomagasz, jak niegdyś mnie wspomagałeś“.

Juljan był pijany ambicją, nie próżnością; ale zwracał wielką uwagę na wygląd zewnętrzny. Jego konie, uniformy, liberja jego ludzi, wszystko, w najdrobniejszych szczegółach, godne było angielskiego lorda. Ledwie zostawszy porucznikiem — od dwóch dni i dzięki protekcji — już obliczał, że, aby być naczelnym wodzem najpóźnej w trzydziestym roku, jak wszyscy wielcy generałowie, trzeba być w dwudziestym trzecim więcej niż porucznikiem. Myślał jedyne o sławie i o synu.
Pośród tych rojeń nieokiełzanej ambicji, zaskoczyło go zjawienie młodego pokojowca z pałacu la Mole, który przybył co tchu konno.