oczach: rozrzucać między lud złoto, idąc na stracenie. Pamięć moja, złączona z pojęciem złota, zostanie dla nich świetna.
Po chwili dumania, konkluzja ta stała się dlań oczywista; Juljan powiedział sobie: „Nie mam już nic do roboty na ziemi“; i zasnął głęboko.
Około dziesiątej wieczór, dozorca zbudził go, przyniósłszy wieczerzę.
— Co mówią w Verrières?
— Panie Juljanie, przysięga, którą złożyłem na krucyfiks wobec królewskiego trybunału obejmując posadę, zniewala mnie do milczenia.
Milczał, ale nie wychodził. Widok tej grubej obłudy ubawił Juljana. Muszę, pomyślał, kazać mu długo czekać na pięć franków, za które pragnie sprzedać swoje sumienie.
Skoro dozorca ujrzał, że Juljan kończy wieczerzę nie czyniąc żadnego zamachu na jego dyskrecję, odezwał się obleśnym głosem:
— Przyjaźń, jaką mam dla pana, panie Juljanie, każe mi mówić, mimo że to jest ponoć sprzeczne z interesem sprawiedliwości, ponieważ to panu może posłużyć do obrony... Pan Juljan jest poczciwy człowiek, ucieszy się tedy, skoro mu powiem, że pani de Rênal ma się lepiej.
— Jakto! żyje? krzyknął Juljan oszołomiony.
— Co! pan nic nie wiedział? rzekł dozorca z głupawą miną, która niebawem zmieniła się w wyraz błogiej chciwości. Słusznieby się należało, aby pan coś przesłał chirurgowi, który, wedle prawa i sprawiedliwości, nie powinien był nic mówić. Ale, aby panu sprawić przyjemność, poszedłem do niego, opowiedział mi wszystko...
— Zatem rana nie jest śmiertelna, rzekł Juljan zniecierpliwiony; ręczysz mi za to życiem?
Dozorca, olbrzym wysoki na sześć stóp, cofnął się ku drzwiom przestraszony. Juljan ujrzał, że obrał złą drogę; usiadł i rzucił panu Noiroud ludwika.
Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/209
Ta strona została uwierzytelniona.