Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/210

Ta strona została uwierzytelniona.

W miarę jak opowiadanie tego człowieka upewniało Juljana że rana pani de Rênal nie jest śmiertelna, uczuł iż łzy napływają mu do oczu. Wyjdź stąd! rzekł szorstko.
Dozorca usłuchał. — Wielki Boże! żyje, wykrzyknął Juljan, skoro drzwi się zawarły; i upadł na kolana płacząc gorącemi łzami.
W tej uroczystej chwili odzyskał wiarę. Cóż znaczą komedje księży? Czyż mogą ująć co z prawdy i wzniosłości, mieszczących się w pojęciu Bóstwa?
Wówczas dopiero, Juljan zaczął żałować popełnionej zbrodni. Równocześnie — okoliczność która obroniła go od rozpaczy — w tej chwili dopiero ustał stan fizycznego podrażnienia, jakgdyby szaleństwa, w jakiem był pogrążony od wyjazdu z Paryża.
Łzy jego miały szlachetne źródło; nie wątpił ani na chwilę że go skażą.
— Więc będzie żyła! powiadał sobie... Będzie żyła, aby mi przebaczyć i kochać mnie..
Nazajutrz, kiedy go dozorca zbudził, było bardzo późno.
— Chwat z pana, panie Juljanie, rzekł. Dwa razy zaglądałem i nie chciałem pana budzić. Ma pan tu dwie butelki doskonałego wina, które panu posyła ksiądz Maslon, nasz proboszcz.
— Jakto, ten obwieś jeszcze tutaj? spytał Juljan.
— A tak, rzekł dozorca ciszej; ale niech pan nie mówi tak głośno, toby panu mogło zaszkodzić.
Juljan rozśmiał się z serca.
— W mojem położeniu, jedynie pan mógłbyś mi zaszkodzić, gdybyś przestał być dobry i ludzki... Zapłacę ci dobrze, dodał Juljan z wyniosłą miną, którą usprawiedliwiała wręczona równocześnie sztuka złota.
Noiroud opowiedział na nowo ze szczegółami wszystko czego się dowiedział o pani de Rênal, ale nie wspomniał nic o odwiedzinach Elizy. Był pokorny i uniżony do ostatnich granic. Juljanowi przemknęła przez głowę taka myśl: Ten olbrzym-pokraka zarabia tu może jakieś trzysta, czterysta franków, ile że więzienie