Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/217

Ta strona została uwierzytelniona.

W tej samej chwili, kobieta w stroju wieśniaczki rzuciła się w jego ramiona. Zaledwie mógł ją poznać. Była to panna de la Mole.
— Niedobry! dopiero z twego listu dowiedziałam się gdzie jesteś. W Verrières dowiedziałam się o tem co ty nazywasz swoją zbrodnią, a co jest tylko szlachetną zemstą, godną hardego serca bijącego w tej piersi...
Mimo jego uprzedzeń do panny de la Mole — uprzedzeń, których zresztą nie uświadamiał sobie zbyt jasno — wydała się Juljanowi bardzo ładna. To co robi, co mówi, czyż nie jest świadectwem szlachetnych uczuć, wznoszących ją wysoko ponad wszelką małość i pospolitość? Znów miał uczucie że kocha królowę; jakoż, po chwili, przemówił do niej z rzadką górnością myśli:
— Przyszłość rysowała się mym oczom bardzo jasno. Po mej śmierci, chciałem abyś wyszła za pana de Croisenois, jako wdowa. Szlachetna ale nieco romantyczna dusza uroczej wdowy, wróciwszy na drogę pospolitego rozsądku pod wpływem niezwykłego, tragicznego i wielkiego dla niej wydarzenia, raczyłaby ocenić rzetelną wartość młodego margrabiego. Zgodziłaby się wreszcie być szczęśliwą szczęściem zwykłych ludzi: poważanie, bogactwo, zaszczyty... Ale, droga Matyldo, przyjazd twój do Besançon, o ile wyjdzie na jaw, będzie śmiertelnym ciosem dla pana de la Mole, a tegobym sobie nie przebaczył. Sprawiłem mu tyle zgryzoty! Akademik powie, że wygrzał żmiję na łonie.
— Wyznaję, żem się nie spodziewała tyle chłodnego rozsądku, tyle troski o przyszłość, rzekła panna de la Mole, nieco urażona. Pokojówka moja, prawie tak rozsądna jak ty, wzięła paszport na swoje nazwisko. Przyjechałam tu pocztą jako pani Michelet.
— I pani Michelet dostała się tu tak łatwo?
— Och! zawsze jesteś człowiekiem niepospolitym, tym który mnie zainteresował! Najpierw ofiarowałam sto franków sekretarzowi sędziego, który utrzymywał, że niepodobna wpuścić mnie do