Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.

Tam do licha, o jakim-to potworze mówią? pomyślał Juljan, podziwiając gwałtowność słów i gestów kolegi. Szczupła i zapadła twarz siostrzeńca Akademika wstrętna była w tej chwili. Juljan dowiedział się rychło, że chodziło o największego współczesnego poetę.
— Och! nikczemnik! wykrzyknął Juljan wpół-głośno i szlachetne łzy zwilżyły jego oczy. A, łajdaku, pomyślał, odpłacę ja ci te słowa.
Oto, myślał, tyraljerzy stronnictwa, którego jednym z wodzów jest margrabia. A ten wielki człowiek, spotwarzany przezeń, ileż mógłby zebrać orderów, ile synekur, gdyby się sprzedał, nie powiadam już nędznemu ministerjum pana de Nerval, ale jednemu z owych względnie uczciwych ministrów, którzy się przesunęli przed naszemi oczami.
Ksiądz Pirard, z którym pan de la Mole rozmawiał chwilę, skinął zdala na Juljana. Ale, kiedy Juljan, który słuchał właśnie ze spuszczonemi oczami jeremiad jakiegoś biskupa, uwolnił się i mógł się zbliżyć do swego protektora, ujrzał go w towarzystwie ohydnego Tanbeau. Płaz ten nienawidził księdza, jako sprawcę faworu Juljana, co nie przeszkadzało, że mu pilnie nadskakiwał.
Kiedyż śmierć oswobodzi nas od tego ścierwa? W tych słowach, nacechowanych biblijną energją, gryzipiórek mówił właśnie o czcigodnym lordzie Holland. Specjalnością jego było, że znał doskonale życiorysy współczesnych i właśnie uczynił szybki przegląd ludzi, mogących sobie rościć pretensje do jakiegoś wpływu pod berłem nowego króla Anglji.
Ksiądz Pirard przeszedł do sąsiedniego salonu: Juljan udał się za nim.
— Margrabia nie lubi bazgraczy, ostrzegam cię; to jego jedyna antypatja. Znaj łacinę, grekę, jeśli zdołasz, historję egipską, perską etc., będzie cię szanował i popierał. Ale nie waż się pisać bodaj jednej stronnicy po francusku, zwłaszcza w materjach poważ-